Białystok szykuje się jak na wojnę [ZDJĘCIA]

2020.03.12 17:31
Gigantyczne zapasy żywności, puste półki sklepowe, zamknięte szkoły i ośrodki kulturalne. Tak zmieniło się tętniące życiem miasto, w przeciągu kilku dni.
Białystok szykuje się jak na wojnę [ZDJĘCIA]
Fot: Angelika Dorf
Walka o żywność

W związku z pogarszającą się sytuacją związaną z epidemią koronawirusa, w Białymstoku zostały zamknięte kina, teatry, galerie sztuki, muzea, miejskie baseny i lodowisko - aż do odwołania. Te prewencyjne działania zostały podjęte w celu utrudnienia rozprzestrzeniania się wirusa w naszym mieście.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski w liście do białostoczan (12.03) pisze, iż z niepokojem obserwuje sytuację związaną z rozwojem epidemii na świecie, w Europie i w Polsce. Apeluje o zachowanie spokoju.

Czy białostoczanie wzięli sobie do serca słowa prezydenta miasta?

Wybrakowane półki i porozrywane opakowania - tak wyglądają sklepy w naszym mieście.
Tu spokoju nie da się zauważyć.

W środę o godz. 17.00 pracownik jednej z białostockich Biedronek mówił, że już o godz. 17.00 sklep, w którym pracuje miał już utarg 200% wyższy niż normalnie.

Inaczej wygląda sytuacja w centrum miasta. W czwartek (12.03) w godzinach szczytu można było zauważyć wyraźnie spustoszenie. Mniej aut na drogach, nieliczni przechodnie, kilka osób na przystankach autobusowych, pustki w galeriach handlowych i na placach zabaw.

Brak życia widoczny był również w szkołach podstawowych. Mimo, iż szkoły jeszcze są otwarte do piątku (13.03) i zapewniają zajęcia opiekuńcze, to nieliczni skorzystali z tego typu rozwiązania.

Z informacji przekazanych przez Urząd Miasta w Białymstoku wynika, iż we wszystkich białostockich szkołach pojawiło się w czwartek (12.03) łącznie 20-40 dzieci.

Jazda autobusem - czy bezpiecznie?

Autobusy kursują zgodnie z rozkładem jazdy, natomiast nieliczni korzystają z tego środka transportu. Widoczne było to nie tylko na przystankach autobusowych, ale przede wszystkim w autobusach miejskich.

- Ja muszę jeździć autobusem do pracy, mam też wizytę u lekarza. Nie boję się, podchodzę ze spokojem do tej sytuacji - powiedział pan Igor, pasażer autobusu.

Chcąc sprawdzić jak wygląda sytuacja w ścisłym centrum miasta, napotkaliśmy kilku mieszkańców Białegostoku.

- Jeżdżę głównie autem, ale gdybym musiał jeździć autobusami, to nie miałbym z tym problemu. Nie chcę się poddawać panice - sprecyzował pan Krzysztof Fabiszewski.

Zamkną też bankomaty?

Białostoczanie ustawiają się w kolejkach nie tylko do kas sklepowych. Oblegane są również bankomaty.

- Tak boję się epidemii, zrobiłam już zapasy jak wszyscy. Boję się, że zostaną pozamykane granice, a trzeba się zabezpieczyć - powiedziała pani Aneta, mieszkanka Białegostoku.

Zdrowy rozsądek czy panika?

Udało nam się również porozmawiać z mieszkanką Supraśla. Jak nam wyjaśniła, musiała przyjechać do Białegostoku w celu uregulowania pewnej sprawy. Zapytaliśmy czy obawia się epidemii i czy zrobiła zapasy żywności.

- Nic nie kupuje na razie, najwyżej z głodu umrzemy - powiedziała mieszkania Supraśla.

Jej zdaniem w najgorszej sytuacji są matki z dziećmi, ponieważ muszą przebywać cały czas w domu.

Panika opanowała świat do tego stopnia, że pewne informacje, które przepływają między ludźmi są zniekształcane. Strach jest silniejszy od zdrowego rozsądku. Według pani Haliny, dzieci nie mogą wychodzić na podwórko, ponieważ niedopilnowanie dziecka grozi ukaraniem rodzica mandatem w wysokości 5000 zł.

Rozmawialiśmy również z panią Katarzyną, która jest pracownikiem szkoły podstawowej. Według niej zamknięcie szkół jest bardzo rozsądnym rozwiązaniem choć zaznaczyła, że ta decyzja trochę za późno zapadła.

Angelika Dorf
24@bialystokonline.pl

772 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39