Miasto częściowo wyłączy system zarządzania ruchem

Fot: Ewelina Sadowska-Dubicka

Pod koniec maja zaczął działać system zarządzania ruchem. Jego główną zaletą miało być stworzenie tzw. zielonej fali na głównych trasach. Tymczasem wielu kierowców na tę falę nigdy nie trafiło. Za to muszą stać dłużej na światłach przy skręcaniu, narzekają na nagłe zmiany sygnalizacji, przez co auta albo są łapane na czerwonym, albo zmuszane do gwałtownego hamowania.

Problemy te praktycznie od początku działania systemu zgłaszano do urzędu miejskiego. We wtorek (30.06) pojawiła się na to pierwsza reakcja. Przez najbliższy tydzień, w godzinach nocnych, od 22.00 do 6.00, będzie wyłączone tzw. obszarowe sterowanie ruchem. Oznacza to, że sygnalizacje świetlne zareagują, tak jak to było kilka miesięcy temu, indywidualnie na pojawiające się w nocy auta. Dzięki temu czas oczekiwania na zmianę świateł znacznie się skróci. Oznacza to brak "zielonej fali".

- Przez najbliższy tydzień będziemy sprawdzali, w jaki sposób na ruch w mieście wpłynie ta zmiana – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Jednocześnie prezydent zapowiada analizę działania Systemu Zarządzania Ruchem, by zweryfikować, co się sprawdza, a co wymaga dostosowania do potrzeb mieszkańców.
- Mija miesiąc odkąd w Białymstoku działa System Zarządzania Ruchem, to dobry czas na pierwsze podsumowanie – mówi. – Dlatego poprosiłem o przedstawienie analizy działania Systemu, szczególnie w kontekście Białostockiej Komunikacji Miejskiej.

Swoje uwagi dotyczące zmian w systemie zarządzania ruchem można przesyłać na adres bks@um.bialystok.pl (temat e-maila: "Nocna zmiana"). Miasto zapłaciło za przygotowanie systemu 28 mln zł.

Nocne wyłączenie obszarowego sterowania ruchem ma zapobiec takim sytuacjom, jak ta nagrana przez białostockiego motocyklistę: