Sprawa denata ujawnionego na brzegu Dolistówki znalazła się na wokandzie

2018.01.30 13:19
Na wokandę trafiła sprawa śmiertelnego pobicia, do którego doszło pod koniec lata ubiegłego roku. Denata znaleziono wówczas na brzegu Dolistówki. Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu i zasłania się niepamięcią.
Sprawa denata ujawnionego na brzegu Dolistówki znalazła się na wokandzie
Fot: pixabay.com

Pod koniec sierpnia ubiegłego roku na osiedlu Piasta funkcjonariusz z białostockiej patrolówki, będący w czasie wolnym od służby, ujawnił na brzegu Dolistówki ciało bezdomnego 43-latka. O śmiertelne pobicie (pokrzywdzonemu zadano ciosy pięścią w twarz i inne okolice głowy, doszło m.in. do obrzęku mózgu, co spowodowało zgon) oskarżony został 42-latek. Natomiast we wtorek (30.01) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces w tej sprawie.

Piotr Ł. odrzucił od siebie odpowiedzialność za to, co się stało. Oznacza to wersję zgoła odmienną od tego, co wyjaśniał na etapie postępowania przygotowawczego, kiedy przyznał się do zarzucanego mu czynu. Ogólnie wiele razy podkreślał on, że niewiele pamięta i "wszystko mu się miesza", głównie z powodu uzależnienia od alkoholu.

- Pamiętam, że siedziałem z kolegą na ławce przy ul. Piastowskiej, przy bloku, który stoi przy placu zabaw. Piliśmy alkohol (denaturat - przyp. red.) no i podszedł do nas jakiś mężczyzna i tak jakby wszczął awanturę. Zaczął się czepiać do Bogdana (kolega oskarżonego – przyp. red.). Zaczął wyzywać Bogdana, uderzył go w twarz. Ja stanąłem w jego obronie. Z tego, co pamiętam, uderzyłem go raczej dwa razy otwartą dłonią i uciekłem w kierunku bloków Chrobrego. Dalej pamiętam tylko, że wróciłem do domu. Z tym mężczyzną nie wiem, co się dalej stało - tłumaczył Piotr Ł. przed sądem.

Jednocześnie 42-latek podkreślał, że ten nieznany mu mężczyzna ("którego widział może raz") również był pijany. Natomiast krew na spodniach oskarżonego – zgodnie z jego relacją – była pozostałością po bójce z bratem, do której doszło kilka dni wcześniej, zaś rany na dłoni wynikały – jego zdaniem – z upadków, które miały miejsce, kiedy znajdował się pod wpływem alkoholu.

Poza Piotrem Ł. na pierwszej rozprawie sąd przesłuchał również m.in. żonę denata:
- Bogdana pytaliśmy, nigdy mój mąż w stosunku do niego nie był agresywny. To jest niemożliwe, żeby podniósł on na Bogdana rękę. (…) Janek nie był agresywny, nie miał wrogów, na nic nie chorował.

Kobieta zeznała również, że półtora miesiąca przed tragiczną nocą, zdarzyło się, że Jan K. (pokrzywdzony) oddał mocz na oskarżonego.

Sprawa ta będzie widniała na wokandzie z pewnością jeszcze przez dłuższy czas. Na kolejnych terminach sąd przesłucha świadków, w tym wspomnianego Bogdana.

Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl

1178 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39