10 lat to kawał czasu. 10 lat temu smartfony miały zaledwie 4 cale, a o sile piłkarskiej reprezentacji Polski stanowili jeszcze tacy gracze, jak Maciej Iwański czy Dariusz Dudka. Dużo od tamtej pory się zatem zmieniło, ale niektóre rzeczy, jak np. prezesura Cezarego Kuleszy, nie uległy metamorfozie.
Część osób może sternikowi Jagi zarzucać, że obrał on kurs na ściąganie piłkarzy zagranicznych, kosztem tych z kraju, czy też, że wszystkie transfery zależne są tylko i wyłącznie od niego, a w klubie nie ma żadnego profesjonalnego pionu odpowiedzialnego za pozyskiwanie nowych twarzy. Jedno jednak trzeba Kuleszy oddać - to właśnie za jego rządów Duma Podlasia stała się czołową drużyną w Polsce.
Już zaraz po objęciu funkcji prezesa Jaga sięgnęła po Puchar Polski i Superpuchar Polski, a następnie żółto-czerwona ekipa 3-krotnie zajęła miejsce na podium Ekstraklasy (2 srebrne medale i 1 brązowy). To też właśnie Kulesza odpowiedzialny był za pozyskanie Tomasza Frankowskiego czy - biorąc pod uwagę nieco świeższe czasy - Daniego Quintany. Szef Jagi wielokrotnie dawał również szansę zawodnikom krnąbrnym (Kamil Grosicki) oraz tym, którzy mieli przeszłość korupcyjną (Jarosław Lato, Rafał Grzyb), co w przyszłości zawsze okazywało się trafionym ruchem. Oczywiście nie brakowało transferowych wpadek (Ognjen Mudrinski, Sebastian Rajalakso, Stefan Scepović, Dejan Lazarević), ale ogólnie rzecz biorąc, Cezary Kulesza nie ma się czego wstydzić, jeżeli chodzi o nos do zawodników.
Do sukcesów Jagiellonii za rządów 57-latka trzeba też doliczyć występy w Lidze Europy (zwłaszcza rywalizacja z Rio Ave), które wcześniej nigdy w Białymstoku nie miały miejsca.
Cezary Kulesza pełni funkcję prezesa Dumy Podlasia już okrągłe 10 lat, ale w żółto-czerwonej ekipie jest on dłużej. Wcześniej obecny szef Jagi był wiceprezesem ds. sportowych.
rafal.zuk@bialystokonline.pl
