Dwie twarze: Rowerzysta na ścieżce... [FELIETON]

2017.07.03 07:59
Pamiętaj! Karoseria mocniejsza jest niż trampki pieszego albo szprychy rowerzysty (nie dotyczy Matiza).
Dwie twarze: Rowerzysta na ścieżce... [FELIETON]
Fot: pixabay.com

Ruchliwe skrzyżowanie. Zielona strzałka w prawo. Pośpiech, jak to zwykle w Białymstoku. Piesi przeszli po pasach – jedynka, dwójka, noga na pedał i... pani na rowerze widać też się spieszyła – pojawiła się znikąd dosłownie... Wypadek. Korek. Karetka. Policja. Wina po stronie kierowcy, oczywiście. Rowerzystka ma satysfakcję, bo to on powinien ustąpić. Ta satysfakcja będzie jej wiernie towarzyszyć przez najbliższy tydzień w szpitalu, potem jakieś dwa miesiące na rehabilitacji i jest szansa, że jeszcze w sanatorium w przyszłym roku. Czy warto?

Tak, to kierowca odpowiada za bezpieczeństwo swoje i tych, co na przejściu, i tych, co na przejeździe dla rowerów. To kierowca ma uważać. Ma dziesięć razy zastanowić się, zanim wjedzie na skrzyżowanie. Choćby strzałka w prawo była w najpiękniejszym odcieniu zieleni, choćby szeptała: no, chodź, szybciej, pospiesz się... Bo w razie kontaktu z rowerem, nikt nie ma wątpliwości. Nikt nie powie, że wariat na dwóch kółkach gna nie patrząc – jego zielone jest zawsze bardziej zielone niż te dla aut. Jego racja jest bardziej słuszna, choć bywa, że samochód z prędkością czołgającego się żółwia zderza się z rowerem mającym na liczniku trzydzieści lub więcej na godzinę.

Ty, kierujący pojazdem mechanicznym, masz uważać. Masz zerknąć w lewo, w prawo, znów w lewo, jeszcze bardziej w prawo... Rowerzysta w obcisłych gaciach nakłada słuchawki na uszy, chwyta wiatr we włosy, a komary... no, mniejsza z tym. W każdym razie, beztroska miłośników jednośladów czasem zadziwia – biorąc pod uwagę, ile jest do stracenia. Satysfakcja z wygranej w sądzie wiele znaczy, to prawda. Ale nie więcej niż zdrowie i życie.

Z drugiej strony:

Mógłbym jeździć do pracy samochodem. Ale nie robię tego. Mam rower. Chronię środowisko, dbam o kondycję, mam mega satysfakcję z jazdy jednośladem. Ulubiona muzyka, słuchawki, radość życia. Skrzyżowanie – zielone światło. Jestem na ścieżce, mam pierwszeństwo, jadę. Chyba, że jakiś gość zapomni zerknąć w prawo...

Reguły są jasne: jeśli jadę ścieżką rowerową, nie muszę zatrzymywać się na światłach. Wpadlibyśmy w nerwicę, gdyby każdy pieszy i rowerzysta musiał na przejściu siedem razy zastanowić się czy można przejść. Przechodzenie przez pasy trwałoby wieczność, gdyby należało w nadzwyczajny sposób sprawdzać poziom bezpieczeństwa. Wydaje się, że przepisy ruchu drogowego dorosłym ludziom powinny wystarczyć. Tym posiadającym prawo jazdy - w szczególności. Długie godziny jazdy po mieście i skomplikowane łamigłówki teoretyczne nazywane testami, przygotowują chyba odpowiedzialnych użytkowników dróg, co nie?

Jeżeli więc, kierowco, widzisz strzałkę w prawo – taką zieloną – to masz obowiązek i tak się zatrzymać, żeby choć rzucić okiem, czy jest bezpiecznie. Wszak karoseria mocniejsza jest niż trampki pieszego albo szprychy rowerzysty (nie dotyczy Matiza i najnowszych modeli z plastikowymi błotnikami). Rowerzysta na ścieżce powinien czuć się bezpiecznie, wjeżdżając na przejazd na zielonym. Mam rację?

Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl

1486 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39