Jeśli nie pozwolicie nam marzyć, nie pozwolimy wam spać. Wystawa "Marsz, marsz Oburzeni!"

Fot: Anna Dycha

Wystawę "Marsz, marsz Oburzeni!" można oglądać w Famie

Wszystko zaczęło się 15 maja 2011 r. na placu Puerta del Sol w Madrycie, gdzie grupa protestujących postanowiła zostać na noc. Tak narodził się Ruch Oburzonych. Z aparatami był tam wówczas duet Żwirek/Gajewski/Gajewski/Żwirek i udało mu się uwiecznić te wydarzenia. Ludzi z hasłami na transparentach, nocujących w namiotach, walczących o lepszą przyszłość. Wielu z nich na skutek kryzysu z dnia na dzień straciło pracę i kupione na kredyt mieszkania.

- Jesteśmy zaszczyceni, że naszą wystawą możemy otwierać festiwal Underground/Independent? - przyznał Rafał Żwirek. - Jest ona pokłosiem naszych wycieczek z "Oburzonymi" od maja do października zeszłego roku.

Protesty "Oburzonych" zaczęły się w stolicy Hiszpanii. Wyszli oni na główny plac miasta, by wyrazić niezadowolenie z powodu polityki rządu. Protestowali zwykli, przeciętni mieszkańcy, a nie - jak czasem podawano - klasa średnia. W ciągu kilku dni w centrum Madrytu wyrosło duże miasteczko z całą infrastrukturą, punktami informacyjnymi, biblioteczką, odbywały się tam również warsztaty artystyczne. Ruch miał zorganizowaną strukturę - każdy spełniał w nim określoną rolę - oraz przemyślaną wizualną strategię. Po dwóch miesiącach marsze z innych hiszpańskich miast zaczęły kierować się w stronę Madrytu. Fotograficzno-operatorski duet z Warszawy towarzyszył tym wybranym. "Jeśli nie pozwolicie nam marzyć, nie pozwolimy wam spać" czy "Nie jesteśmy towarem" - m.in. z takimi hasłami protestujący dotarli do stolicy. Wówczas podjęto decyzję, by wydelegować grupę "Oburzonych" do Brukseli. Cel osiągnęli na początku października. 15 października - w rocznicę madryckich wydarzeń - w ponad 1000 miast zorganizowano marsze. Tym samym ruch, który zapoczątkowało 30 osób poparły setki tysięcy na całym świecie.