Likwidacja szkół zawodowych i przepełnione klasy - to problemy białostockiej edukacji

2014.10.14 00:00
Likwidacja szkół zawodowych oraz przepełnione świetlice i klasy - to problemy białostockiej edukacji, na które w dniu nauczyciela zwrócili kandydaci na radnych z komitetu Roberta Żylińskiego.
Likwidacja szkół zawodowych i przepełnione klasy - to problemy białostockiej edukacji

Tydzień temu na Gali biznesu w Pałacu Branickich przedstawiciel spółki Pronar Narew głośno powiedział, że jego przedsiębiorstwo zatrudniłoby 500 osób, ale brakuje fachowców na rynku.
- W Białymstoku magistrat zamyka szkoły zawodowe, choć nawet miejscowi przedsiębiorcy skarżą się na brak wykwalifikowanych rąk do pracy - komentował we wtorek Robert Żylński, kandydat na prezydenta Białegostoku.

Przykładem wygaszania szkoły może być dawny Zespół Szkół Melioracji Wodnych na os. Antoniuk. 10 lat temu uczyło się tam 1,2 tys. uczniów, teraz niewiele ponad 100. Ostatnia klasa techniczna w czerwcu kończy naukę, zostanie tylko liceum. Nawet fakt, że ledwie kilka lat temu wydano ok. 5 mln zł na remont szkoły, nie ma znaczenia.

- Takie działanie miasta jest zupełnie niezrozumiałe. Miasto tłumaczy się niżem demograficznym i nie chce dostrzegać, że jest co raz więcej chętnych, by uczyć się konkretnego zawodu, a nie iść do liceum. Zwłaszcza, że nawet Ministerstwo Edukacji stawia na szkoły zawodowe, dając na to środki - dodaje Ewa Zajkowska, nauczycielka i była wicedyrektor tej szkoły oraz kandydatka na radną.

W ostatnim czasie w Białymstoku zlikwidowano lub trwa wygaszanie, oprócz "Szczurów", jeszcze czterech zespołów szkół zawodowych. Tymczasem zdaniem Zajkowskiej magistrat powinien wprowadzić klasy dwuzawodowe. W części ogólnej programu edukacyjnego uczyłyby się dwie grupy uczniów, zaś przedmioty specjalistyczne wykładane by były w mniejszych grupach.

Żyliński zapowiadał z kolei, że jeśli zostanie prezydentem, specjalności zawodowe związane z ochroną i inżynierią środowiska, wrócą do szkół jako pierwsze.

Nowe twarze w walce o miejsca w białostockim samorządzie zwróciły też uwagę na przepełnione świetlice. W jednej z podstawówek na os. Dziesięciny jest 370 dzieciaków - ponad 30 na nauczyciela, choć przepisy pozwalają na 25.

- Dodatkowych nauczycieli, czy ich asystentów, zatrudnić nie można, bo nie godzi się na to magistrat. Dyrektorzy ratują się dyżurami nauczycieli w ramach godzin "karcianych", ale to oznacza, że inni uczniowie tracą szanse na zajęcia dodatkowe, które w ramach takich godzin były realizowane - zaznacza Grzegorz Herbszt, kandydat na radnego.

- Pieniądze na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli po prostu muszą się znaleźć. Oszczędzanie na edukacji, to mniejsze wydatki na krótką metę. Wzrost bezrobocia w ostatnich latach to jeden z efektów takiej polityki - zauważa Żyliński.

Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl

1286 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39