Wraca wiara w ludzi – autostopem poprzez świat [WYWIAD]

2021.07.23 11:10
Czy autostop jest domeną młodych osób? Czy w ogóle w dzisiejszych czasach ktoś to jeszcze praktykuje? Okazuje się, że jest to nadal bardzo popularny środek podróżowania. Mateusz Kowalewicz udowadnia, że warto z niego korzystać.
Wraca wiara w ludzi – autostopem poprzez świat [WYWIAD]
Fot: Materiały prasowe

Mateusz Kowalewicz - student zarządzania na stopniu magisterskim, wcześniej otrzymał tytuł inżyniera budownictwa. Oprócz tego działa w organizacji studenckiej SF BCC, gdzie został wiceprzewodniczącym regionu Białystok. W życiu ma dwie podstawowe pasje: podróże i piłkę nożną. Wszystko zaczęło się na dobre 7 lat temu, kiedy wziął udział w licealnej wymianie międzynarodowej z Izraelem. Przez tydzień był gościem w izraelskiej rodzinie. Od tamtej pory bardzo zaangażował się w podróże. W sumie odwiedził już 25 krajów. Prowadzi bloga "Kowal – Podróżnik". Pochodzi z miejscowości Bojary nieopodal Łap.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z podróżowaniem?

- Pojechałem do innego kraju, do Izreala, bardzo fajnie nas tam ugościli. Wozili po ciekawych miejscach: Jerozolima, Tel Aviv, granica z Syrią, Morze Martwe. Mieszkałem z drugim Polakiem, to mega fajnie wyszło, bo zyskałem przyjaciela, z którym podróżuję też dzisiaj. Pojechałem do Izraela na tydzień.

Od tego się zaczęło... Co było potem?

- Wiele krajów: Stany Zjednoczone, Kanada, Portugalia, Litwa, Estonia, Belgia i inne.

Przemierzałeś te kraje autostopem?

- Część z moich podróży jest pokonywana autostopem. Brałem udział także w wyścigu autostopowym, było już 11 edycji. W 2019 r. brałem udział w wyścigu, gdzie ponad 1000 osób ścigało się autostopem do Grecji. A tam na mecie była wielka impreza, camping, basen, prelekcje podróżnicze, bitwa na sztuczne śnieżki. Wyglądało to, jak z teledysków amerykańskich. Autostopem najlepiej podróżuje się na zasadzie od stacji do stacji. Na autostradach można dostać mandat.

Co fajnego jest w autostopie?

- Na pewno adrenalina. Nigdy nie wiesz, co cię spotka. Wydaje ci się, że jesteś w czarnej d...., czekasz na złapanie stopa, aż w pewnym momencie ktoś się zatrzymuje. To jest euforia. Ludzie oferują ci bezinteresowną pomoc. Podczas łapania stopa spotyka się niesamowitych ludzi, którzy chcą wspierać. To jest wspaniałe.

Podczas pandemii podróżowałeś?

- Wybrałem się w tamtym roku w Bieszczady z bratem ciotecznym. Zdziwiliśmy się, że tak pozytywnie na nas reagują kierowcy. Jeśli miałoby się nie udać, to zawsze przecież można wybrać autobus lub pociąg. Pojechałem także stopem do Poznania. Tak naprawdę zatrzymują się ludzie, którzy też podróżowali w młodości stopem. Ludziom się wydaje, że autostop jest niebezpieczny. Często jak jeździłem, zatrzymywały się matki, około 40-letnie. Pytam często te osoby: "A dlaczego Pan/Pani się zatrzymała?" Często dostaję odpowiedzi, że mam syna w twoim wieku. Okazują matczyną troskę. Bo co jeśli, trafi na kogoś złego. To są osoby, które chcą wynagrodzić swoje podróżowanie stopem na przykład. W Portugalii codziennie jeździłem stopem, dojeżdżając na praktyki. Utrzymanie tam było drogie. Autostopem było taniej, początkowo robiłem to z ekonomicznych względów, później zobaczyłem, jaka to jest frajda. Można poznawać ludzi. Ludzie się otwierają, można dowiedzieć się wielu rzeczy.

To chyba jest taki mechanizm psychologiczny: wiesz, że jej nigdy więcej nie spotkasz, więc możesz wszystko tej osobie powiedzieć?

- Tak, to prawda. Chociaż z niektórymi osobami utrzymuję nadal kontakt. To nie jest, tak jak kiedyś. Dziś, w dobie internetu nie ma problemu, żeby utrzymywać kontakt z ludźmi ze Stanów. Ludzie też chcą z nami się kontaktować, bo są ciekawi, czy dojechaliśmy na miejsce. Oni czują, że jakby biorą za nas pewną odpowiedzialność, biorąc nas do samochodu. Chcą wiedzieć, czy bezpiecznie dojechaliśmy i jakie mieliśmy przygody.

W którym kraju najtrudniej jeździ się stopem? Czy wszędzie jest podobnie?

- Ja nie miałem problemu z tym nigdzie. Myślę, że musiałbym więcej krajów odwiedzić. Nigdy nie czekałem dłużej niż pół godziny np. w Portugalii. Przemierzałem tę samą trasę. I ludzie mnie już kojarzyli. Widzieli mnie jednego dnia i następnego już się zatrzymywali. Na Bałkanach też nie miałem problemów. Czasem też wybieram się samochodem, jak np. na Litwę, Łotwę i Estonię. Lub samolotem. Nie mam jednego środka transportu.

Co jest ciekawego w podróżowaniu?

- To otwiera oczy. Kiedy jedziemy do innego kraju i widzimy różnice. Czasem wydaje nam się, że jest czarne i białe. Gdy jedziemy w inne miejsce, to widzimy, że coś można robić inaczej. Zagłębiamy się w kulturę. Np. Portugalczycy? Dlaczego są leniwi? No bo jeśli przez cały rok mielibyśmy temperaturę powyżej 40 stopni, to też tacy bylibyśmy. Nie wszystko jest takie, jakie nam się wydaje. Trzeba pojechać, odwiedzić, zobaczyć. Fajne jest obcowanie z mieszkańcami. Nie tylko jechać do Egiptu, do hotelu, na plażę, kupić dwie wycieczki fakultatywne i potem mówić, że byłem w Egipcie. Gdyby pojechał do wsi, poznał lokalnych ludzi, wtedy poznałby kraj. Mieszkańcy mają inny punkt widzenia na wiele spraw. Dzięki nim można poznać ciekawe miejsca, ważne dla lokalsów, restauracje, poznać historię kraju. Poznać cząstkę danego miejsca.

Co było najbardziej zaskakujące podczas podróży?

- Jak jechałem stopem do Grecji. W Serbii z jednym z kierowców nie bardzo się rozumieliśmy. Kierowca tira nagle skręcił do jakiegoś miasteczka. Wywiózł nas do małej mieściny. Nie mogliśmy korzystać z internetu, bo Serbia nie była w Unii. Zmierzaliśmy do Macedonii. Szukaliśmy stacji benzynowej w tym miasteczku. Jeden chłopak powiedział, że podwiezie nas do dworca. Pomógł nam kupić bilety. Dwie godziny mieliśmy do autobusu. Nagle zauważyłem samochód z rejestracją macedońską. Postanowiłem skorzystać z okazji. Pani się zgodziła. Jedziemy. A na granicy spotkaliśmy tego chłopaka, który odwiózł nas tylko na dworzec. Wszyscy byliśmy zaskoczeni. Miałem mieszane uczucia. Trochę nas oszukał, a jednocześnie bardzo pomógł. Przecież wiedział, dokąd jedziemy. To jest adrenalina, emocje, które rodzą się w takiej podróży.

A jak było w Stanach Zjednoczonych?

- To już historia nie autostopowa. Zawsze marzyłem, by tam pojechać. Moja mama w młodości tam pracowała. I ja też pojechałem w programie "Camp Ameryka", na zasadzie najpierw pracujesz, a potem możesz zostać do października, bo to program dla studentów. Miesiąc zostałem po tym okresie pracy. Pracowałem na campie dla osób z niepełnosprawnościami. Wiele się nauczyłem dzięki tej pracy. To była lekcja życia. Miałem ogromną radość, gdy mogłem im pomagać. Po tym czasie mieliśmy czas wolny. Pojechałem na zachód USA. Poznałem tam super osoby, miałem fajną ekipę. Dużo podróżując poznaję wielu znajomych, u których na przykład w danym miejscu nocuję. Ludzie sobie bardzo ufają. Nocowanie innych, co także praktykuję, to jest takie spłacanie długu za to, że ktoś mi pomógł.

Co jeszcze jest fajnego w autostopie?

- Jest to odskocznia od internetu. Żyjesz życiem tu i teraz, realnym. Wyjście ze strefy komfortu, bo tu trzeba prosić. Trzeba się ukorzyć przed kimś, uczy cierpliwości.

Nurt autostopu chyba przeczy stereotypom, że ludzie są nieufni, narzekają?

- Jest grupa osób, która jest otwarta. Nie wszyscy się zatrzymują. Ale nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Bo np. chcą się zatrzymać, ale nie jadą w tą stronę. Nieraz zatrzymują się samochody, w którym panuje prawdziwy burdel. Ale jednak te osoby chcą pomóc.

Przywraca wiarę w ludzie?

- Na ludzi patrzysz inaczej. Jestem bardziej ufny, na ludziach można polegać. Nieraz obce osoby są bliższe, niż ci nasi znajomi. Autostop to jest piękna, bezinteresowna pomoc, ludzie nie oczekują nic w zamian. Najczystsza forma pomocy.

Stop to niezła lekcja życia?

- Tak, bo jest nieprzewidywalny. Dodaje też pewności siebie, jeśli przypomnę sobie, że dojechałem do Grecji, to dlaczego miałbym nie załatwić sprawy w urzędzie? Uczy też wychodzenia z kryzysowych, stresujących sytuacji. Nie zawsze jest przyjemnie. Na szczęście, nie miałem aż takich sytuacji.

Plany na najbliższy czas?

- Wybieram się do Rumunii. Żałuję bardzo tej pandemii. Choć uważam, że nie powinna ona wpływać na podróżowanie stopem. Jeśli ktoś chce się zatrzymać, to się zatrzyma, jeśli nie – to nie. Ma wybór. Jadę do Rumunii autem. Nie mam zbyt dużo czasu na autostop, jestem ograniczony przez pracę. Przy stopie trzeba mieć wolność, bo nigdy nie wiesz, ile czasu ci zajmie ta podróż.

A marzenie?

- Tych marzeń podróżniczych mam mnóstwo. Mam tylko 25 krajów odwiedzonych, dużo mi jeszcze zostało. Na pewno Tajlandia, Afryka, Brazylia. Zacząłem czytać dużo książek podróżniczych, to co ludzie wyprawiają, np. jadą stopem z Meksyku do Brazylii. To jest niesamowite, poświęcają na to rok. To jest moje marzenie, żeby na długi okres wyjechać i podróżować stopem. Bardzo to inspirujące, chciałbym zrobić coś wielkiego.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Anna Kulikowska
anna.kulikowska@bialystokonline.pl

1362 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39