- 2-3 lata temu obiecałem młodzieży, że w Białymstoku powstanie skatepark i oto jest. Chciałbym życzyć byście bezpiecznie spędzali tutaj czas - zwracał się do najmłodszych białostoczan otwierając skatepark prezydent Tadeusz Truskolaski.
Jak przyznał włodarz miasta, prace przy obiekcie trwały długo. Powstał według koncepcji "zaprojektuj-zbuduj", czyli ta sama firma stworzyła jego projekt i zajęła się wcieleniem go w życie. Wcześniej odbywały się przeciągające się konsultacje ze skate'ami.
Zrealizowane dziś założenie zakłada, że skatepark może być rozbudowany. Wszystko jednak zależy od tego jak będzie użytkowany. Jeśli okaże się, że ma wielu amatorów, nie wykluczone, że się powiększy, ale na pewno już nie w tym roku.
- Na razie ciężko powiedzieć, jak będzie się sprawdzał ten skatepark. Ja jestem zadowolony, bo jeżdżę na rolkach i właśnie się uczę grindować (ślizgać się po rurce lub krawędzi - przyp. red.), a tu jest dużo powierzchni, na których mogę to robić - z nowego miejsca w Białymstoku jest zadowolony Hubert, który jak zapewnia, będzie tu spędzał czas ze swoim kolegą.
- Jest ciekawie, a teren jest urozmaicony, brakuje tylko minirampy (konstrukcja o przekroju spłaszczonej rury, na której można ćwiczyć wyskoki w powietrze i ślizgi - przyp. red.) - o nowym skateparku mówi bardziej doświadczony, jeżdżący na desce Igor Stocki. - Obawiam się jednak, że będzie przychodziło dużo dzieci, które to miejsce będą traktowały jak plac zabaw. Wtedy, jak to się działo w innych miastach, mogą pojawiać się zastrzeżenia co do jego bezpieczeństwa - obawia się Igor.
Białostocki skatepark powstał w parku im. Jadwigi Dziekońskiej przy "Spodkach". Na 1,7 tys. m2 są rurki, mniejsze i większe stopnie. Konstrukcja sięga 1,5 m wysokości, a jej poziomy są nachylone do siebie pod różnym kątem.
Regulamin skateparku zakłada, że obiekt będzie czynny codziennie od godz. 10 do 21, a zamknięty zostanie w czasie opadów. Korzystający z niego skejci powinni mieć kaski i ochraniacze.
