"Wszystko w rodzinie". Dobra zabawa w Teatrze Dramatycznym

2019.10.03 07:48
Teatr Dramatyczny rozpoczął sezon artystyczny od farsy. "Wszystko w rodzinie" Raya Cooneya w reżyserii Witolda Mazurkiewicza gwarantuje dobrą zabawę.
"Wszystko w rodzinie". Dobra zabawa w Teatrze Dramatycznym
Fot: Bartek Warzecha

Precyzja, dyscyplina i humor

Sztukę "Wszystko w rodzinie" uznaje się za najzabawniejsze dzieło Raya Cooneya - angielskiego mistrza farsy. Akcja przedstawienia toczy się w sposób niezwykle skomplikowany i zaskakujący. W szpitalu św. Andrzeja w Londynie przygotowywane jest świąteczne przedstawienie dla pacjentów. Jednocześnie odbywa się tam zjazd neurologów. Już samo połączenie tych dwóch wydarzeń nie może skończyć się dobrze. Jakby tego było mało, jeden z lekarzy dowiaduje się o niespodziewanej wizycie kogoś bliskiego, o którego istnieniu do tej pory nie miał najmniejszego pojęcia...

To kolejna farsa, którą na deskach białostockiego Teatru Dramatycznego wyreżyserował Witold Mazurkiewicz - dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Na koncie ma już udany spektakl "Mayday", którego premiera odbyła się we wrześniu 2017 roku.

Znakomity komizm sytuacyjny i językowy bawi publikę od kilkudziesięciu lat na całym świecie. Sztuka wymaga jednak od aktorów niezwykłej dyscypliny. To mogło się nie udać, ale białostocka odsłona tej sztuki broni się. Nieoczekiwane zwroty akcji, beztroski nastrój, szalone tempo, sceniczne gagi, sceniczna precyzja - to wszystko sprawia, że miłośnicy farsy będą bawić się na tym tytule wyśmienicie.

Farsę tworzą aktorzy

- Farsę tworzą w lwiej części aktorzy, ludzie. To na nich się pracuje. Farsa rządzi się swoimi prawami, których ja specjalnie nie chcę zmieniać. Upieram się tylko przy tym, żeby to było zrobione z największą pieczołowitością i estetycznie. I wielką wagę przykładam, co mam nadzieję, będzie widoczne - do scenografii, kostiumu i do profesjonalnego wykonania - podkreślał Witold Mazurkiewicz.

Atutem tego przedstawienia jest dobra obsada. W roli Dawida Mortimore'a oglądamy Piotra Szekowskiego, który dobrze radzi sobie z regułami farsy. Jest zabawny, gra precyzyjnie i potrafi oddać różne niuanse tekstu. Zaskoczony informacją o tym, że ma syna, zaczyna się gubić w całej sytuacji. Wymyśla kolejne kłamstwa, które nie prowadzą do niczego dobrego.

Sprawczynią całego zachowania jest Jane Tate (Agnieszka Możejko-Szekowska), która ponad 18 lat temu pracowała jako pielęgniarka w szpitalu św. Andrzeja i miała romans z Dawidem. A jej mąż wcale nie zginął w Himalajach.

Podejrzane zachowanie Dawida budzi niepokój jego żony - Rosmery Mortimore (Justyna Godlewska-Kruczkowska), a także sir Drake'a (Krzysztof Ławniczak) - szefa szpitala (najzabawniejsza scena z jego udziałem to ta, w której pijany próbuje dokończyć wykład dla neurologów). W intrydze pomóc ma inny lekarz - Hubert Bonney (Sławomir Popławski) - poważny, wyważony i pełen zaufania do otaczających go ludzi. Zwraca uwagę też Arleta Godziszewska w roli przełożonej pielęgniarek, która znana jest z drobiazgowości. Gdy jednak omyłkowo dostanie zastrzyk, zasypia w każdym miejscu szpitala.

Bardzo dobrze wypadł Dawid Malec w roli syna dr. Mortimore'a - Leslie'ego. Rola 18-letniego punka jest jakby skrojona dla niego. Rozwścieczony i rozgoryczony nastolatek wpada do szpitala. Chce wiedzieć, kto jest jego ojcem. Dawid - by uniknąć konsekwencji - wskazuje kolegę. Nawet gdy doktor wreszcie postanawia wyznać prawdę, Leslie dalej uważa, że to Hubert jest jego ojcem.

Na straży prawa stoi dociekliwy sierżant policji, który w finale zadaje kłopotliwy zestaw pytań (Marek Tyszkiewicz). Okazuje się, że jego bratanek - dr Mike Connoly (Marek Cichucki) - też pracuje w szpitalu. Barwną galerię postaci uzupełniają skąpo odziana pielęgniarka oddziałowa (Monika Zaborska), omyłkowo wzięty za męża Jane Tate pacjent o imieniu Bill (Franciszek Utko - gościnnie) i babcia Leslie'ego (Krystyna Kacprowicz-Sokołowska).

"A to jest chory szpital"

Jak na farsę przystało, jest we "Wszystko w rodzinie" mnóstwo bieganiny, trzaskania drzwiami i rozmów telefonicznych. Akcja dzieje się w bardzo szybkim tempie, choć w trwającym 130 minut (z przerwą) spektaklu jest sporo dłużyzn (w drugim akcie). Z minuty na minuty akcja coraz bardziej się komplikuje. Kłamstwa i wymysły głównego bohatera - w które wplątuje też inne osoby - urastają do niewyobrażalnego stopnia. Trudno też szukać w nich logiki. Śledząc perypetie bohaterów sztuki, widzowie nieźle się uśmieją - wszak o rozrywkę tutaj chodzi.

Za scenografię przedstawienia odpowiada Tomasz Tobys, autor strony na Facebooku "Grafik płakał jak projektował". Tutaj żaden z widzów płakał nie będzie - chyba że ze śmiechu. Centrum zdarzeń to gabinet lekarski, w którym obowiązkowo stoi biurko, jest też barek z alkoholami. na jednej ze ścian spostrzegawczy widzowie dostrzegą tablicę do badania wzroku, której litery układają się w napis "A to jest chory szpital". W związku z tym, że akcja sztuki dzieje się na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, w scenografii nie mogło zabraknąć świątecznych akcentów. Stoi choinka, model szkieletu człowieka ma czapkę św. Mikołaja, a dr Mike Connoly wdziewa gustowny, świąteczny sweterek (za kostiumy, a także opracowanie muzyczne, odpowiada reżyser Witold Mazurkiewicz).

Udanym scenicznym rozwiązaniem są sceny w oknie, zwłaszcza ta w slow motion. Bohaterowie próbują utrzymać równowagę na wąskim parapecie lekarskiego gabinetu. Przełożonej pielęgniarek się to nie udaje i spada w dół.

"Wszystko w rodzinie" to kolejna sztuka, która udowadnia, że przy precyzyjnie napisanej farsie nie ma co kombinować. Należy trzymać się tekstu, który - dobrze obsadzony - gwarantuje sukces.

Najbliższe spektakle zaplanowane są 11, 12 i 13 października.

Repertuar Teatru Dramatycznego

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl

993 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39