POLECAMY
Mężczyzna spadł z wysokości 3 metrów. Miał połamane wszystkie żebra, uraz głowy oraz złamany kręgosłup. Mimo to koledzy nie zawieźli go do szpitala.
W poniedziałek (12.10) około godz. 15.00, w Hryniewiczach pod Białymstokiem na budowie sortowni odpadów, mężczyzna wykonujący pracę na podnośniku koszowym wypadł z niego z wysokości około 3 metrów. Miał zakrwawioną tylną część głowy, jednak był przytomny. Gdy szef firmy zakomunikował, że zadzwoni na pogotowie, ranny stanowczo nie wyraził na to zgody i kazał się zawieźć do domu, do Suwałk. Tak też uczynili koledzy. Pomogli mu wsiąść do auta i pojechali. Jednak podczas podróży stan rannego bardzo się pogorszył. Uskarżał się na ból w klatce piersiowej i mówił, że nie czuje nóg. To sprawiło, że zamiast do domu, współpracownicy zawieźli go jednak do szpitala, ale dopiero w Suwałkach. Tam zakomunikowali, że 50-latek wypadł z samochodu. Już wstępne badania wykazały, że obrażenia mężczyzny są na tyle poważne, że nie mogło je spowodować wypadnięcie z samochodu - miał połamane wszystkie żebra, uraz głowy oraz połamany kręgosłup. Poza tym wyszło na jaw, że był pijany. Przebadany po kilku godzinach od wypadku miał 3,5 promila alkoholu w organizmie. O całej sprawie powiadomiono policję. Koledzy, którzy zataili wypadek i nie wezwali służb ratunkowych, poniosą za to odpowiedzialność. Za niedopełnienie obowiązków przez osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo i higienę pracy i narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grożą nawet 3 lata więzienia.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl
Sport 2025.12.12 19:43
Biznes 2025.12.12 18:00
Aktualności 2025.12.12 17:30
Aktualności 2025.12.12 15:00
Biznes 2025.12.12 14:56
Kultura i Rozrywka 2025.12.12 14:16
Kulinaria 2025.12.12 13:30
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji