POLECAMY
34-letni mężczyzna zmarł, po tym jak, w opinii części jego sąsiadów, agresywnie interweniowała wobec niego policja. W sobotę po południu mieszkańcy wyszli na ulice, by zamanifestować swoje oburzenie.
"Mordercy" - o policji W sobotę (9.04) około godz. 13.00 w szpitalu zmarł 34-letni mężczyzna, mieszkaniec ul. Barszczańskiej. Gdy wiadomość ta rozeszła się wśród sąsiadów, wyszli na ulice. Około godz. 17.00-18.00 w okolicy bloku, w którym mieszkał, zebrały się tłumy ludzi. Stali, palili znicze. - Było to zgromadzenie spontaniczne, do takich zgromadzeń ludzie mają prawo. Dlatego policja wysłała tam dodatkowe patrole, by zapewnić bezpieczeństwo tych ludzi - informuje mł. asp. Bartosz Kajewski z zespołu prasowego podlaskiej policji. Na bieżąco zespół prasowy nie był w stanie udzielić informacji o tym jak liczne było to zgromadzenie ani ilu policjantów skierowano do jego zabezpieczenia. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że potrzebne było nagłe wezwanie na służbę policjantów, którzy w sobotę mieli wolne. Według informacji Kajewskiego, podczas interwencji nie doszło do żadnych przepychanek, nie było też zatrzymań. - Z zachowania możemy tylko ocenić, że było wielu ludzi nietrzeźwych - mówi. Na miejscu była co najmniej setka mieszkańców i kilkudziesięciu policjantów. Mieszkańcy w kierunku policjantów wykrzykiwali "mordercy, mordercy, mordercy!". Rzucano też kamieniami. Policjanci wzywali, by osoba odpowiedzialna za organizację zgromadzenia zgłosiła się do radiowozu, by podjąć rozmowy. Ostrzegano też, że wszyscy uczestnicy będą wylegitymowani.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl
Kryminalne 10:10
Kultura i Rozrywka 08:10
Biznes 08:00
Aktualności 07:50
Sport 2025.10.19 14:28
Sport 2025.10.19 13:00
Sport 2025.10.19 11:44
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji