POLECAMY
"Zabij to i wyjedź z tego miasta" Mariusza Wilczyńskiego jest filmem wielowarstwowym, złożonym. Składają się na niego migawki z przeszłości, wspomnienia, emocje, a wszystko to namalowane dość surową kreską, bo film jest animacją. Jednak ta kreska wyraża chyba więcej niż słodkie postacie rodem z kreskówek Disneya.
Narracja filmu prowadzi nas obrazami przez smutne ulice jakiegoś miasta, poznajemy postacie, którym głosów użyczyły sławne osoby, jak Krystyna Janda, Andrzej Wajda, Marek Konrad, Anja Rubik, Małgorzata Kożuchowska i wielu innych. Całość podbija niezwykła muzyka Tadeusza Nalepy. Otrzymujemy film spójny, pełen znaczeń, czasami przygnębiający, a czasami pogodny. Realizm miesza się z fantazją. Jednak autor z niezwykłą czułością traktuje bohaterów. Sam reżyser o tytule mówi, że dotyczy on tego, co nosimy w swoich głowach, a co nas hamuje. Miasto to taki symbol poczucia winy, nieodbytych rozmów. "Zabij to i wyjedź z tego miasta" jest filmem bardzo osobistym, przez to momentami niezrozumiałym dla osoby, która nie zna reżysera i jego historii. Od malarza do animatora W środę (10.03) po pokazie filmu nadarzyła się okazja jednak, by o wszystko wypytać autora, bowiem reżyser gościł w kinie Forum. Okazało się, że Mariusz Wilczyński jest prawdziwym gawędziarzem. Zaczynając swoją opowieść podkreślił, że nie czuje się wcale filmowcem, jest malarzem. Skończył Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie kształcił się w pracowni malarstwa prof. Stanisława Fijałkowskiego, który znowuż był uczniem Władysława Strzemińskiego. Wilczyński bardzo ceni swojego mistrza, miał z nim bliską relację. I jak sam mówi, nauczył się od Fijałkowskiego rysunku, który potem po prostu wprawił w ruch. Później dostał propozycję pracy w telewizji, miał tworzyć scenografię do jednego kulturalnego programu. Gdy siedział w studiu, pilnując, by scenografia dobrze się prezentowała, zaczął tworzyć rysunki (na razie tylko dla siebie) do akurat recenzowanej książki w programie. Ktoś przyuważył jego szkice i zaproponowano mu realizowanie "Księgoklipów" dla programu "Goniec kulturalny" w TVP1. Ta, wymyślona przez Wilczyńskiego, autorska forma recenzji literackich była połączeniem animacji i performance'u. Początkowo każdą książkę miał zilustrować jednym lub kilkoma rysunkami, ale gdy tych rysunków było już kilkadziesiąt, to puszczał je w ruch otrzymując mini animację. W końcu, ogromnym sukcesem była propozycja wystawy retrospektywy w Museum of Modern Art w Nowym Jorku (2007) oraz zaproszenia na festiwale w Berlinie i Annecy (2008). Wilczyński powiedział: - To drgnęło. Pomyślałem, że chcę tylko to robić. Skoro MoMa mnie doceniła, to jestem silny. Chciał uczyć się animacji sam, nie chciał patrzeć, jak to robią inni. Ziarenko piasku, które uwiera - "Zabij to i wyjedź z tego miasta" to film o tym, co mnie boli, dotyka, wraca w snach - mówi Wilczyński. - Jest o rodzicach, którzy umarli, a dla których nie miał czasu za życia. - Dopóki ktoś żyje, można to jeszcze naprawić. Potem następuje koniec i nie jesteś w stanie nic zrobić. Pojawiają się wyrzuty sumienia. To, jak ziarenko piasku w bucie, coraz uwiera -dodaje. Film, jak twierdzi autor, to bajka w oparciu o prawdziwe emocje. To rysowanie pamięci, bez sprawdzania, jak było czy jest naprawdę. Ogromną rolę w filmie odgrywa muzyka Tadeusza Nalepy, z którym Wilczyński się przyjaźnił, który był dla niego przykładem tego, że można być niezależnym, można podążać za swoją pasją. A w czasach, gdy ceniono przede wszystkim "praktyczne" zawody taka postawa była wyjątkowa. Reżyser wierzy w istnienie innych wymiarów: - Struktura wszechświata jest bardzo złożona, a te inne wymiary też nas determinują. Widać to też w "Zabij to i wyjedź z tego miasta", gdzie sen łączy się z jawą, gdzie pojawiają się postacie np. z "Mistrza i Małgorzaty", gdzie człowiek zamienia się nagle w rybę czy ptaka. Najcenniejsze nagrody Film zdobył Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, był jedynym polskim filmem pokazywanym na Berlinare 2020. "Zabij to i wyjedź z tego miasta" ma w sobie wielką dawkę miłości – do życia, bliskich, zwierząt i rodziców. Mariusz Wilczyński jednak wyznał, że dla niego największą i najcenniejszą nagrodą są listy od osób, który po obejrzeniu dzieła piszą do niego. Podał przykład 17-letniego chłopaka, który w mejlu napisał: "Po obejrzeniu pana filmu zacząłem opiekować się swoją babcią". Bo przecież o to chodzi w kinie, by film działał na emocje i pozwalał zmienić chociaż jednego człowieka. A film "Zabij to i wyjedź z tego miasta" właśnie taki jest. Film można jeszcze obejrzeć w Kinie Forum. Repertuar Kina Forum
Anna Kulikowska
24@bialystokonline.pl
Kulinaria 15:00
Aktualności 14:30
Praca 14:00
Kultura i Rozrywka 13:30
Sport 13:00
Sport 12:40
Sport 12:30
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji