To efekt dużego zapotrzebowania na fachowców technicznych, których na dodatek na rynku pracy ciągle brakuje. A jak wynika z danych resortu nauki i szkolnictwa wyższego w ciągu trzech najbliższych lat może zabraknąć nawet 50 tys. inżynierów czy informatyków.
Choć z drugiej strony pracodawcy zgodnie twierdzą, że absolwentów trzeba doszkalać, by sprostali wymaganiom rynku. Dlatego już od lat współpracują np. z Politechniką Białostocką, Tak robi m.in. firma Automatyka Pomiary Sterowanie z Białegostoku.
- Chwalimy sobie tę współpracę, bo szczególnie zależy nam fachowej kadrze inżynierskiej - mówi Anna Busłowska-Gryka, dyr. ds. personalnych. - Sama wiedza teoretyczna to za mało. Dlatego szkolenia to nasz priorytet, tym bardziej, że działamy w innowacyjnej branży.
KAN z Kleosina koło Białegostoku, spółka działająca w branży instalacji wodnych i grzewczych, również stawia na młodych, wykształconych ludzi, inżynierów, zainteresowanych nie tylko pracą w rozwojowej firmie, ale także własnym rozwojem.
- Zależy nam na osobach, które są zaangażowane, chcą się czegoś nauczyć, takich, które mają świadomość, że sama wiedza teoretyczna to za mało - mówi Iwona Chilimoniuk, dyrektor personalny KAN. Niezbędne jest poznanie maszyn "na produkcji".
Oczekiwania finansowe absolwentów technicznych uczelni są różne w zależności od stażu pracy. Większość podlaskich inżynierów zna realia rynku pracy i nie stawia wygórowanych wymagań finansowych. Tym bardziej, że może liczyć na szkolenia i ewentualny awans.
