POLECAMY
Gosia Galicka z Białegostoku urodziła się z zespołem Fallota. To poważna wada serca, lecz można ją usunąć. Potrzebna jest operacja, jednak zabiegu nie chce wykonać żaden lekarz w Polsce.
Strach o każdy krok - Córcia jest wesolutka, już zaczyna chodzić, ale męczy się przy każdym wstawaniu - opowiada Monika Franckowiak, mama 13-miesięcznej Gosi. Dziewczynka znaczną część swojego życia przeleżała w szpitalach. Ma wrodzoną wadę serca - to skrajna postać zespołu Fallota. Obejmuje on kilka nieprawidłowości anatomicznych: ubytek w przegrodzie między komorami serca, zwężenie drogi odpływu krwi z prawej komory, przemieszczenie aorty oraz przerost prawej komory. Przez to w sercu Gosi krew nieutlenowana miesza się z utlenowaną. To powoduje, że dziewczynka łapie bezdech, grożą jej zapaście. Jest to szczególnie niebezpieczne teraz, gdy wkłada tyle wysiłku w stawianie swoich pierwszych kroków. Dodatkowo dziecko ma zespół di' George'a, który powoduje m.in. obniżenie jej odporności. - Każde spotkanie z chorym grozi nam szpitalem - tłumaczy Monika Franckowiak. Tymczasem jej jedynym marzeniem jest to, by córka dożyła starości. A przez wadę serca lekarze dają dziewczynce 16-30 lat. - Boimy się, że którejś nocy może się nie przebudzić - szepcze ze łzami w oczach matka. Operacja wszystko zmieni Postęp w kardiochirurgii pozwala na całkowite usunięcie skutków zespołu Fallota. Konieczna jest jednak operacja na otwartym sercu (czasem etapowana). Rodzice Gosi zwracali się do szpitali w całej Polsce z prośbą o jej przeprowadzenie. Albo słyszeli, że lekarze nie są w stanie się jej podjąć, albo napotykali na milczenie. Tak było w Łodzi, Krakowie, Rzeszowie. Sprawdzali, czy istnieje możliwość wykonania operacji w Rzymie, ale stamtąd również nie dostali odpowiedzi. W międzyczasie rodzice Gosi poznali historię Oli Matejczuk z Supraśla. Dziewczynka ta miała taką samą wadę, jak ich córka. U niej udało się ją usunąć. Zrobili to lekarze z Niemiec, z Centrum Chorób Serca w Kolonii. - Wtedy podjęliśmy walkę o Małgosię - mówi Jacek Galicki, tata dziewczynki. To kosztuje Nasi lekarze rozkładają ręce, a niemieccy są w stanie wykonać operację w ciągu 2-3 tygodni. Niestety to kosztuje - nie bagatela 50,5 tys. euro. Tej kwoty rodzice małej Gosi nie są w stanie wyłożyć z własnej kieszeni. Dlatego liczą na wsparcie ludzi dobrej woli. 2 miesiące temu rozpoczęli publiczną zbiórkę pieniędzy. Pomaga im w tym fundacja Cor Angelus, dzięki której udało się zebrać pieniądze dla Oli z Supraśla. Aby dołożyć "cegiełkę" do uleczenia serduszka 13-miesięcznej białostoczanki, można wykonać przelew na konto PKO BP SA, nr 23 1020 1332 0000 1402 0960 7823, z dopiskiem "Darowizna dla Gosi". Wszelkie informacje o dziewczynce oraz dokumenty potwierdzające koszt i potrzebę operacji można znaleźć na stronie www.gosia.corangelus.org.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl
Aktualności 18:00
Aktualności 16:00
Nauka 14:50
Aktualności 14:00
Kryminalne 12:00
Kultura i Rozrywka 11:50
Praca 11:00
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji