POLECAMY
Pokazy akrobatyczne na szarfie, żonglerka nogami, taniec z 30 kołami hula-hop naraz, pokazy zwierząt i klaun Ferdynand bawi osiem miesięcy w roku, małe i duże dzieci. W dniach 21-23 sierpnia Cyrk Arena odwiedził Białystok.
Plac cyrkowców wygląda jak cygański tabor. Wokół dużego namiotu około dwudziestu samochodów z przyczepami, ciężarówki do przewozu sceny i zwierząt. - Zdjęcie na wielbłądzie, wspaniała pamiątka z cyrku Arena - zachęca Klaun Ferdynand. - Mamo, ja chcę na wielbłąda, chodźmy zrobić zdjęcie - krzyczą co raz dzieci. W powietrzu unosi się zapach popcornu i cukrowej waty. Za chwilę gasną światła, a zza czerwonej kurtyny pojawia się plejada znanych bajkowych postaci. Na kole pierwsze figury pokazuje Wiesława. Jej specjalnością jest także akrobacja na szarfie. Między każdym występem akrobatycznym z humorystycznymi scenkami występuje Klaun Ferdynand. - To mój pierwszy sezon w cyrku, wcześniej 23 lata pracowałem w teatrze. Moim zdaniem klaun bez dobrego grania jest nijaki - wyznał Paweł Wiśniewski czyli Klaun Ferdynand. Życie w cyrku podobne jest do życia marynarza. Początek sezonu zaczyna się w marcu i do listopada, dzień w dzień, jeździ się z miasta do miasta, na dzień dwa, czasami na trzy, tak jak tu w Białymstoku. Przypływamy i odpływamy - dodaje Ferdynand. Atrakcją tego sezonu Cyrku Arena jest pokaz Duo Fokus. Małżeństwo Agnieszka i Grzegorz Pajewscy są wielokrotnymi mistrzami Polski Juniorów i Seniorów, a także medalistami Mistrzostw Świata i Europy w gimnastyce artystycznej. Trenują od 15 lat. - Najpierw była szkoła sportowa, później sekcja akrobatyki i liczne zawody. W cyrku występują z programem akrobatyki hand to hand, polegającej na licznych i nietypowych podniesieniach i figurach, które tworzą dwa ciała. Kolejną parą cyrkową jest Duet Syrius. Ich specjalnością jest żonglerka nogami. W pojedynkę i we dwoje. Zachwycają niebywałą sprawnością fizyczną. Dodatkowo z solo numerem hula-hop występuje Ewa Syrius. Potrafi kręcić 30 kołami naraz! Wiele osób występujących w Cyrku Arena skończyło legendarną szkołę cyrkową w Julinku. Wspomina ją z nostalgią kierownik Areny Mirosław Złotorowicz. - Ludzie robili piękne numery cyrkowe i chociaż nauka trwała niecałe 3 lata, to ludzie zostawali dłużej, by szlifować umiejętności, przygotować naprawdę dobre pokazy - wyznaje. Sam skończył szkołę w 1992 roku. - W cyrku zacząłem występować jako jeździec konny. Robiłem woltyżerkę i akrobacje na arenie. Z biegiem lat sprawność fizyczna słabnie i mimo czasu poświęconego na trenowanie, niektórych trików nie można już wykonywać - dodał Złtorowicz. Kierownik Areny obecnie występuje z pokazem balansu ze szkłem. Na prawie dwumetrowym kiju trzyma tacę z kieliszkami, wspina się z nim pod sufit namiotu. Codzienne życie cyrkowca nie jest tak zabawne, jak widać ze sceny. Za uśmiechem występujących kryje się wiele lat treningów, 8 miesięcy w trasie, rozkładanie i składanie areny. Co więcej, kontrakt w cyrku jest podpisywany tylko na rok, by nie powtarzać tego samego programu, by zawsze mieć świeżą i aktualną ofertę. Zadowolona, uśmiechnięta i liczna publiczność nadaje sens włożonej w pokazy pracy i sprawia, iż mimo wielu trudności sztuka cyrkowa nie ginie.
MAG
24@bialystokonline.pl
Aktualności 17:30
Aktualności 15:00
Biznes 14:18
Sport 14:10
Kultura i Rozrywka 14:00
Sport 13:18
Turystyka 13:03
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji