
Policja wszczęła postępowanie
Policja pod nadzorem prokuratury wszczęła postępowanie przygotowawcze dotyczące narażenia mieszkańców domu opieki „Jesień Podlasia” w Nurcu na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Decyzja ta została podjęta w reakcji na publikacje Interii, które ujawniły szokujące warunki panujące w placówce.
"W oparciu o informacje pozyskane z przekazów medialnych, Komenda Powiatowa Policji w Bielsku Podlaskim, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim, wszczęła w dniu 18 czerwca 2025 roku z urzędu postępowanie przygotowawcze w sprawie narażenia mieszkańców domu pomocy 'Jesień Podlasia' w Nurcu, w gminie Boćki, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad osobami narażonymi" - informuje Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
W komunikacie podkreślono jednocześnie, że "ze względu na charakter sprawy, początkowe stadium dochodzenia i dobro postępowania, szczegółowe informacje o wykonywanych i planowanych czynnościach procesowych na chwilę obecną nie będą udzielane".
Przerażające warunki życia podopiecznych
Jak wynika z materiałów opublikowanych przez Interię, problemy w domu opieki "Jesień Podlasia"" są bardzo poważne i dotyczą podstawowych potrzeb mieszkańców. W marcu 2025 roku placówkę skontrolował Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku. W raporcie pokontrolnym wskazano szereg uchybień, które miały wpływ na komfort i bezpieczeństwo podopiecznych.
W połowie maja kierownik domu opieki poinformowała o realizacji części zaleceń pokontrolnych oraz o terminach wykonania pozostałych, jednak jak wynika z relacji pensjonariuszy i ich rodzin, sytuacja pozostaje dramatyczna. Interia szczegółowo opisała warunki, z jakimi zmagają się mieszkańcy placówki. W łazienkach brakuje podstawowych elementów wyposażenia – nie ma desek sedesowych, pokryw na spłuczki, słuchawek prysznicowych, luster czy zasłon prysznicowych. W umywalkach nie ma ciepłej wody, a kąpiel dla mieszkańców to rzadkość. Co więcej, między posiłkami nie mają oni dostępu do jedzenia ani do wody.
Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że wydawaniem leków zajmuje się sama dyrektor placówki, rozdzielając je z pamięci. Leki nie są odpowiednio oznakowane, a przechowywane są w reklamówkach i pudełkach znajdujących się w prywatnej części budynku, co budzi poważne wątpliwości co do bezpieczeństwa i właściwego nadzoru nad terapią podopiecznych.
24@bialystokonline.pl