POLECAMY
W poniedziałek (14.06) odbyło się pierwsze miodobranie w Białymstoku. Z pasiek miejskich znajdujących się na skwerze Janusza Smacznego, prezydent Truskolaski z pomocą pszczelarza Mikołaja Maka uzyskali pierwszy w tym sezonie miód.
Pierwsze miodobranie - Nasze pszczoły napracowały się, a ramki są naprawdę ciężkie i pełne miodu - oznajmia prezydent miasta, Tadeusz Truskolaski. Miejskie pasieki w Białymstoku pojawiły się w październiku 2019 r. Wówczas na skwerze Janusza Smacznego przy skrzyżowaniu ul. Branickiego i ul. Miłosza stanęło pięć uli – cztery zabytkowe pochodzące z różnych rejonów Podlasia oraz jeden współcześnie używany przez pszczelarzy. Pasieką na zlecenie miasta opiekuje się doświadczony pszczelarz Mikołaj Mak. - Do kolekcji miasta doszły w tej chwili dwie barcie, wydłubane sposobem tradycyjnym. Jedna jest leżąca o długości 130 cm, a druga jest stojąca, mająca 2,5 m wysokości - informuje prezydent. W ubiegłym roku z pasiek miejskich zebrano 98 kg miodu, który został popakowany w słoiczki o pojemności 200 g. - Górne rameczki można wziąć, ale dolne, tam gdzie są rozwoje pszczół, tzw. czerw ich się nie wiruje, pozostają dla rodziny. Pszczoły na własne potrzeby spożywają 100 kg miodu - opowiada Mikołaj Mak. Chłód pszczołom nie przeszkadza Do miodobrania należy przystąpić w pogodny i ciepły dzień. Najlepszą porą są godziny przedpołudniowe, kiedy większość pszczół zbieraczek jest poza ulem. - Ten miód pochodzi z tego, co kwitło wiosną. Miodobranie jest w tym roku nieco później dlatego, że była opóźniona wiosna i zimny maj. Ale jak widać, pszczoły zrobiły swoje - zauważa Tadeusz Truskolaski. Mikołaj Mak dodaje, że dla pszczół mroźna zima jest bardzo zdrowa. - Zima była zimna i nieprzyjemna. Tak samo w maju, gdy chłody dokuczały ludziom, pszczołom wcale nie przeszkadzały - podkreśla pszczelarz. Niektórzy mogą kwestionować jakość białostockiego miodu, ponieważ pasieki znajdują się koło ruchliwej ulicy. - Miód na pewno jest zdrowszy w naszym mieście, jak ten produkowany w niektórych terenach przemysłowych - uważa Mikołaj Mak. Miasto zleciło również badania czystości Uniwersytetowi w Białymstoku (więcej: Miody z białostockich pasiek pod kontrolą chemików). - Miód wyszedł bardzo czysty, najwyższej jakości. Także mamy to potwierdzone naukowo - dodaje prezydent. "Człowiek będzie dopóty, dopóki będą pszczoły" Warto podkreślić, że miejskie pasieki nie mają charakteru produkcyjnego, a zabrany miód nie będzie na sprzedaż. - Nasza pasieka ma charakter edukacyjny. Pomysł powstał, gdy zostały posiane łąki kwietne, aby właśnie pszczoły mogły na nich pracować - stwierdza Tadeusz Truskolaski. - Trzeba uczyć wszystkich, że pszczoły są bardzo ważne, są naszymi sojusznikami, przyjaciółmi, a jednocześnie produkują wiele pożytecznych rzeczy, bo miód to tylko jeden z elementów - mówi prezydent. Poza miodem pozyskiwany jest także wosk pszczeli czy pierzga. Miód z miejskich pasiek zapakowany w słoiczkach, jest głównie przeznaczany na cele promocyjne. - Każdy z nas zna wagę problemu. Człowiek będzie dopóty, dopóki będą pszczoły. One po prostu utrzymują nas przy życiu. To są najbardziej pracowite owady, chyba też najbardziej pożyteczne - tłumaczy Truskolaski. Podkreśla, że przez półtora roku nie zrobiły nikomu krzywdy. - Pasieki są oddzielone rzeką, aby był pewien dystans od osób przechodzących. Gdy wyciągałem ramkę z panem Mikołajem, również zachowywały się bardzo przyjaźnie - dodaje.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl
Kryminalne 13:00
Kultura i Rozrywka 12:00
Aktualności 10:34
Sport 09:05
Kultura i Rozrywka 08:10
Aktualności 08:00
Nauka 07:50
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji