POLECAMY
Nic nie dały interwencje ws. ronda w Klepaczach, które wzbudza u przejeżdżających tamtędy kierowców potok przekleństw. Urzędnicy wojewody nie podzielili ich zarzutów.
Nie idzie się zmieścić Kilka miesięcy temu pisaliśmy o rondzie w Klepaczach, które miało ułatwić życie kierowcom, a według wielu z nich tylko je skomplikowało (więcej: Problematyczne rondo w Klepaczach). Problemem miał być przede wszystkim jego rozmiar, który dla kierujących większymi pojazdami uniemożliwiał normalnie wykonanie manewru skrętu w lewo. "Chcąc objechać wysepkę prawidłowo nie ma szans na złamanie się busem, krawężnik przy zjeździe na Kolejową czarny od opon, płot zimy nie przestoi" - pisali użytkownicy ronda. - Samo rondo nie wydaje się jakieś małe, jednak dopiero jadąc nim widzimy jego rozmiar. Ten typ skrzyżowania nie ma tu racji bytu, bo skręt w lewo czy zawrócenie się jest niemalże niemożliwe bez cofania. O ile jadąc małym autem przy zewnętrznej krawędzi jest szansa, żeby się zmieścić, o tyle kombi czy bus nie będą miały takiej możliwości. A do tego słabo widoczne słabe oznakowanie poziome, które bardziej przeszkadza niż pomaga. Nie dziwi więc, że kierowcy są wściekli – analizował Przemysław Kownacki, ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi. Piecze nad problematycznym skrzyżowaniem piastuje Powiatowy Zarząd Dróg w Białymstoku, którego urzędnicy o kłopotach nic nie wiedzieli i twierdzili, że ich zdaniem wszystko jest tam zbudowane zgodnie ze sztuką. Kierowco, zwolnij! Sprawa trafiła do Wojewody Podlaskiego, który miał przeanalizować sytuację i wydać opinię w tej sprawie. Z tej, wydanej po kolejnych 3 miesiącach, nie wynika jednak, żeby coś miało się zmienić. Wydział Infrastruktury Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego ocenił, że "mini (defacto – red.) rondo w Klepaczach jest prawidłowo oznakowane, a geometria jest zgodna z obowiązującymi przepisami." Z ich analizy wynika, że wina leży po stronie kierowców, którzy wjeżdżali na skrzyżowanie ze zbyt dużą prędkością nie zwracając uwagi na znaki i zalecono położenie progów zwalniających przed wjazdami. Jako przykład analogicznej sytuacji urzędnicy podają rondo Wasilkowie, na ul. Białostockiej, gdzie kierowcy potrzebowali ok. 2 miesięcy na przyzwyczajenie się do zmiany organizacji ruchu. Nikt nie poddał jednak porównaniu wielkości obu okrężnych skrzyżowań, a na tym w wasilkowskim choćby autobusy mieszczą się bez problemu. Zapowiedziano, że sytuacja w Klepaczach będzie monitorowana, co jest równoznaczne z tym, że nie ma, co liczyć na jakiekolwiek zmiany.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl
Sport 2025.10.17 20:22
Aktualności 2025.10.17 18:30
Kryminalne 2025.10.17 16:50
Sport 2025.10.17 15:24
Aktualności 2025.10.17 14:50
Kultura i Rozrywka 2025.10.17 14:30
Kulinaria 2025.10.17 13:40
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji