Mężczyzna miał stracić pracę w dniu, kiedy pracodawca otrzymał informację, że w hipermarkecie został założony związek zawodowy. Tym samym pracodawca miał złamać prawo, bowiem taka osoba jest chroniona prawnie. Poszkodowany pracownik udowadnia przed sądem także, że zarzuty marketu jakoby miał źle pracować są bezpodstawne i powstały tylko po to, aby mężczyzna stracił pracę.
Sprawa sięga wydarzeń z lutego bieżącego roku, kiedy to w sklepie zawiązał się związek zawodowy. Przewodniczący wraz z dwoma innymi pracownikami udał się do dyrektora, aby poinformować o tym, że został wybrany na przewodniczącego komisji oddziałowej NSZZ "Solidarność". Niestety dyrektor nie znalazł czasu dla pracowników. Jednak po godzinie kierownik sklepu zaprowadził pracownika do dyrekcji, gdzie została odczytana treść wypowiedzenia umowy. Mężczyzna musiał w trybie natychmiastowym opuścić market.
Sklep jednak broni się tym, że pracownik nie poinformował kierownika o tym, że jest objęty specjalną ochroną. Na chwilę obecną nikt nie usłyszał zarzutów, a postępowanie jest prowadzone w sprawie. Co ważne na zwolnionego pracownika nie było nigdy skarg, a jego praca była oceniana bardzo wysoko.
Kolejna rozprawa odbędzie się w sierpniu. Wtedy też zostaną przesłuchani świadkowie skarżącego. Do tego czasu sąd chce zapoznać się z dokumentami związkowymi.
Przypomnijmy, że o białostockim hipermarkecie budowlanym jest także głośno ze względu na mobbing do jakiego miało tam dochodzić. Sprawie tej przygląda się Państwowa Inspekcja Pracy.
lukasz.w@bialystokonline.pl