Aktualności

Pewien białostocki żyd, chcąc zaoszczędzić na zatrudnionych w swojej garbarni robotnikach, postanowił "przyciąć" koszty ich płac, wykorzystując kobiety...

Na mocy ustawy zbiorowej w przedwojennym białostockim przemyśle garbarskim, robotnicy zatrudnieni przy tzw. "mokrej robocie", otrzymywali za pracę ok. 7 zł dziennie. Aby obejść umowę i cennik prac, właściciel, pan Finkielsztejn (zamieszkały w Białymstoku, przy dawnej ul. Rabińskiej 15) chwycił się niezwykłego podstępu. Zamiast mężczyzn, zatrudnił w dziale mokrym kobiety, płacąc im zaledwie 2 do 3 zł dziennie. Gdy robotnicy zwrócili się do fabrykanta, aby unormować w garbarni warunki pracy na zasadzie obowiązującej umowy, pan Finkielsztejn oświadczył bezceremonialnie, że nie opłaca mu się przecież zatrudniać mężczyzn po 7 zł, gdy kobietom płaci o wiele mniej...

Skarga do inspektora pracy

Robotnicy "decyzję" fabrykanta zaskarżyli do inspektora pracy, zaznaczając, że w wypadku niezatrudnienia w garbarni Finkielsztejna przystąpią do strajku. Inspektor pracy, mając na względzie okoliczność, że robotnice, zatrudnione przy mokrej robocie w garbarni białostockiego fabrykanta, dźwigają ciężary ważące ponad 30 kilogramów (co według ustawy nie było dozwolone), wezwał fabrykanta do zatrudnienia przy tej robocie mężczyzn. Zatarg trwał jednak dalej, ale z pomocą przedwojennych białostockich mediów udało się sprawę nagłośnić i sprowadzić sprawę na dobry tor.

Minimalne wynagrodzenie w górę? Oto propozycja rządu na 2026 rok

Chcą zmian w przepisach. Komornicy będą potrącać z płacy minimalnej?

Zasiłek opiekuńczy na chorego rodzica. Nie każdy o tym wie

Piraci, magiczne rośliny i milion świateł. Dziś otwarcie Lumina Park

Wyłudzały miliony z dotacji. Dyrektorki szkół zatrzymane

Wszystkich Świętych. Zmiany w organizacji ruchu przy cmentarzach