POLECAMY
Przed wojną oburzenie dziennikarzy budziły nie tylko tutejsze domy publiczne czy potajemne knajpy z podejrzanym alkoholem spod fartuszka... W samym centrum Białegostoku kwitł też... hazard.
Przez cały tydzień, na najruchliwszej ulicy miasta w pobliżu Urzędu Wojewódzkiego, rozlegały się ochrypłe głosy jakichś przedsiębiorczych osobników, wzywających przechodniów do gry w kości: - Proszę stawiać na regionki, za stawkę na kolor płacę trzykrotnie. Kto jeszcze? Proszę stawiać! - krzyczał nagabywacz. Stoły obstępowali przechodnie, dynamicznie szła gra mająca cechy hazardu. Była to doskonała okazja dla wszystkich, którzy chcieli się spłukać. Bo jak pisali dziennikarze, taki jeden stół dawał oszustom 100 zł zysku dziennie na czysto. Podobno właściciele tych stolików mieli jakieś pozwolenie na uprawianie gry na ulicy. Ciekawe tylko: kto im je wydał? Niewątpliwie, powołane do tego służby zajmowały się badaniem tej sprawy, bo opinia publiczna z całą stanowczością protestowała przeciw hazardowi, którego ofiarą mogły paść niekiedy ostatnie skromne grosze człowieka pracy.
Judyta Kokoszkiewicz
24@bialystokonline.pl
Aktualności 15:00
Biznes 14:18
Sport 14:10
Kultura i Rozrywka 14:00
Sport 13:18
Turystyka 13:03
Aktualności 12:30
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji