Dwie twarze: Outlet – czyli ciuchy dla ubogich? [FELIETON]

2016.11.28 08:03
Dla nas te "ciuchy", które świat odrzuca jako gorszy gatunek, są normalnym ubraniem, którego nie ma powodu się wstydzić. Jest tak?
Dwie twarze: Outlet – czyli ciuchy dla ubogich? [FELIETON]

Tacy jesteśmy dumni z pięciuset galerii handlowych w Białymstoku. Czcimy każdą kolejną, która ma kaprys znaleźć się w portfolio tego zacisznego miasta, w logistycznym pobliżu wschodnich przyjaciół o tajemniczej ksywie "TAX-FREE". A już słowo Outlet wywołuje u każdego z nas przyjemny dreszczyk emocji, podobny do tego, gdy w zimny ranek staniemy bosą stopą na lodowatej podłodze.

Jesteśmy świeżo po szumnym otwarciu kolejnego sklepu outletowego, gdzie nieziemskie tłumy białostoczan i mieszkańców okolicznych gmin licznie przepychali się przez ciasne korytarze nieprzyzwyczajone do takiego zainteresowania. Każdy niemal ze łzami w oczach i wrodzonym szacunkiem do rzeczy nowych miał zaszczyt wejść, dotknąć, nawet przymierzyć buty i ubrania i puścić odważne wodze fantazji – czegóż by sobie i cioci Wandzi nie kupił pod choinkę – jakby tylko miał nieco więcej kasy.

Umyka jedno. Jak zauważył jeden z użytkowników na facebookowym profilu BiałystokOnline – "Outlet to towar pozagatunkowy. Z czego tu się cieszyć kupując śmieci?". Czy w punkt? Zachwycamy się markową odzieżą, na którą i tak nas nie stać – a okazuje się, że cały świat pozbywa się "ciuchów", bo nie spełniają standardów, aby mogły nazywać się pełnowartościowym ubraniem. A my to bierzemy, ciesząc się jak dzieci, że na bluzce mamy sławnego krokodyla, a na dresie trzy – a nie cztery - paski. Gdzie sens, gdzie logika?

Z drugiej strony:

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – to słynna rzymska sentencja, używana najczęściej podczas igrzysk, gdzie gladiatorzy ginęli rozszarpywani przez lwy, a widownia szalała z radości i kibicowała lepszym. Dla nas te "ciuchy", które świat odrzuca gorszy gatunek, są normalnym ubraniem, którego nie ma powodu się wstydzić. Ani to brzydkie, ani zniszczone, nawet nie jakieś krzywe czy dziurawe.

Kupujemy za zarobione uczciwie pieniądze, w legalny sposób, prawdziwą gotówką albo za pośrednictwem obowiązujących kart płatniczych – dopuszczonych do obiegu przez stosowne organa. Który z tych faktów naraża nas na śmieszność? Jeżeli mamy możliwość wybrać, czy chcemy ubierać się w wysokogatunkowych atelier najznakomitszych projektantów – czy w szmateksie pozagatunkowym, zwanym popularnie "outletem" – to gdzie jest problem?

Wolny rynek – proszę państwa. Wolność wyboru, sumienia, przekonań i takie tam. Każdy orze jak może – jak mawia Zenek spod sklepu na Wyszyńskiego. Tak się jakoś złożyło, że Podlasie raczej minimalną krajową niż wielkim bogactwem stoi. A nam jakoś do outletu bliżej niż do Prady. Ze znanych nazw bliski nam jest raczej "tani Armani". W ramach sprawiedliwości społecznej lokalne ekskluzywne salony odzieżowe odwiedzają miejscowi celebryci – choć słuchy chodzą, że ci też widziani bywają częściej w pozagatunkowym mordorze.

Także do zobaczenia w galeriach!

Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl

1330 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39