POLECAMY
Niewłaściwe jest to, że nauczycielka wymierzyła klapsy dwóm uczennicom. Jednak doszło do incydentu i zdarzenie to nie powinno przekreślić dorobku oskarżonej. Tak uznał sąd i umorzył postępowanie wobec 50-latki.
Klapsy miały uspokoić skonfliktowane pierwszoklasistki W piątek (8.02) Sąd Rejonowy w Białymstoku ogłosił nieprawomocny wyrok w sprawie nauczycielki z Łap. Prokuratura oskarżyła ją o naruszenie nietykalności osobistej dwóch uczennic ze szkoły podstawowej, co w praktyce miało polegać na wymierzeniu dziewczynkom klapsów (każda z nich dostała jeden raz dłonią w pośladek). Sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec kobiety - na rok próby. Musi ona jednak zapłacić 500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Oskarżona została również obciążona kosztami sądowymi. Sędzia Alina Dryl w uzasadnieniu wyroku wskazała, że "najistotniejszymi dowodami w tej sprawie są zeznania małoletnich". Pierwsza dziewczynka, córka oskarżycielki posiłkowej, która powiadomiła o wszystkim organy ścigania, powiedziała, że miała tylko zaczerwienienie i nie było siniaka, a wychowawczyni ją przeprosiła. Druga dziewczynka, której matka nie zabiegała o ukaranie nauczycielki, wyjaśniła, że pani leciutko ją dotknęła. Także i w tym przypadku siniak nie pojawił się. Cała sprawa zaczęła się od tego, że uczennice były skonfliktowane. Jedna uderzyła drugą piórnikiem, ta z kolei oddała kopnięciem. To natomiast wywołało reakcję jednej z mam, która poskarżyła się wychowawczyni i poprosiła o interwencję. Klapsy są niedozwolone Jednak mimo wszystko, jak podkreśliła sędzia, powołując się na przepisy i przyjęte regulacje, klaps stanowi formę kary fizycznej. W związku z tym nauczycielka złamała prawo. - Nie ulega żadnej wątpliwości, że zaistniało zdarzenie, które wyczerpało znamiona dwóch czynów z art. 217 par. 1 kodeksu karnego - zaznaczyła Alina Dryl. Z drugiej strony sędzia wskazała, że w aktach sprawy znajduje się szereg stanowisk i opinii (w tym rodziców) o pracy oskarżonej. Wynika z nich, że to nauczyciel z oceną wyróżniającą, zaangażowany na rzecz dzieci. I dlatego to, co się wydarzyło, było incydentem i nie jest w stanie przekreślić dorobku nauczycielki. Ostrzeżenie dla innych - Przychodząc tutaj, czekałam na sprawiedliwość. Uważam, że dzieci powinny mieć szczególną opiekę, są tego warte, wchodzą w życie - mówiła po ogłoszeniu orzeczenia matka, która nagłośniła sprawę. - Dzisiejszy wyrok jest wyrokiem, który powinien zapaść. Nie chciałam tego drążyć, żeby to doszło do sądu. Chciałam to załatwić polubownie, w szkole, nie dało się, matactwo było, było oszczerstwo w inny sposób. To miała być kara, którą zrozumie nie tylko sama oskarżona, ale i inni nauczyciele. Z kolei obrońca oskarżonej zapowiedziała, że rozważy złożenie apelacji.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl
Kryminalne 10:00
Sport 09:37
Kultura i Rozrywka 09:26
Aktualności 08:00
Biznes 07:50
Drogówka 2025.10.15 19:50
Aktualności 2025.10.15 17:00
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji