POLECAMY
Prokuraturze nie udało się ustalić, do których zakładów trafiały słabe i wycieńczone zwierzęta.
Sprawa ujrzała światło dzienne wiosną zeszłego roku. Policja zatrzymała wtedy do kontroli samochód, który przewoził skrajnie wycieńczone zwierzęta. Transport miał trafić do jednego z zakładów przetwórczych. Po zdarzeniu inspektorzy weterynarii szybko zarządzili kontrole we wszystkich ubojniach na terenie Suwalszczyzny. Wykryto nieprawidłowości - ubojnie miały w dokumentach mniej zwierząt niż Agencja Rynku i Modernizacji Rolnictwa. Sprawa trafiła do prokuratury. Śledczy przesłuchali kilkudziesięciu rolników i to właśnie te zeznania skierowały uwagę prokuratury na pracownika jednej z ubojni. Mężczyzna przyznał się do winy. Śledczym zeznał, że pomagał rolnikom z dobrego serca. Jako, że nikt nie kontrolował ilości ubitych zwierząt, to w dokumentacji wpisywał przyjęcie wycieńczonego zwierzęcia, chociaż tak nie było. Zwierzę trafiało wtedy do zakładów przetwórczych. Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze. Dodatkowo śledczy postawili zarzuty innemu z współwłaścicieli rzeźni. Ten mężczyzna nie przyznaje się do winy i twierdzi, że wycieńczone zwierzęta były wywożone na miejscowy jarmark. Prokuraturze nie udało się ustalić, gdzie konkretnie trafiały zwierzęta. Ostatecznie dwoje rolników i pracownik rzeźni odpowiedzą przed sądem za fałszowanie dokumentów i potwierdzenie nieprawdy.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl
Sport 2025.10.19 14:28
Sport 2025.10.19 13:00
Sport 2025.10.19 11:44
Sport 2025.10.19 09:11
Sport 2025.10.18 19:34
Sport 2025.10.17 20:22
Aktualności 2025.10.17 18:30
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji