POLECAMY
Widzowie usadzeni na scenie, ogromny napis "Sale" oznaczający wyprzedaż wszystkiego, co pozytywne i klasyka skonfrontowana z ożywczą wizją reżysera. W Teatrze Dramatycznym idzie nowe – spektakl "Śmierć komiwojażera" jest tego najlepszym przykładem.
Jak przedstawić historię amerykańskiego komiwojażera napisaną przez Arthura Millera w latach 40., by porwała współczesnego widza? Reżyserowi Iwo Vedralowi ta sztuka się udała. Zdecydował się przenieść klasykę w polską rzeczywistość, a przy tym zrobił to w atrakcyjnej formie. Rodzina to jest siła Willy’emu Lomanowi (Krzysztof Ławniczak) w życiu nie wyszło. Haruje od lat, ale kariery nie zrobił. Wyczerpany, zgarbiony, przytłoczony. Radością nie napawa też życie rodzinne. Robiąca wyrzuty żona (Danuta Bach): "Dlaczego nie możesz pracować na miejscu? Masz 67 lat." Leżący na wersalce w dresach synowie Happy (Piotr Półtorak) i Biff (Dominik Nowak) sączą piwko za piwkiem, gadają o głupotach, by wreszcie się pokłócić. Choć trzydziestka na karku, w pracy nie mogą się na dłużej zaczepić ("karierę zrobi człowiek, którego lubią"). Witajcie w Polsce! Miller podkładał bombę pod nonsensy kapitalizmu, Vedral celuje w rodzinę. Za cel bierze sobie też sukces, a raczej sposoby jego osiągnięcia. Howard, szef Willy’ego (znakomity Rafał Olszewski) w manipulowaniu ludźmi doszedł do perfekcji. Ogniste przemówienie (echa Amwaya i dyktatorska poza Hitlera) to najmocniejszy moment spektaklu. "Masz bogatą osobowość, masz unikatową osobowość, jestem entuzjastyczny, kocham siebie!" – Howard spełnia się w korporacji. Tym, którym się nie udało, już dziękujemy. A przecież "człowiek nie jest pomarańczą, którą zjesz, a skórkę wyrzucisz"... Wyprzedaż blisko nas Jest inaczej, niż zwykle. Do teatru wchodzimy wąskim korytarzem, prowadzącym na scenę. "Być bliżej ludzi" – to zadanie niewątpliwie się Vedralowi udało. Druga grupa zajmuje miejsca na balkonie, odbiór ułatwia podwieszony ekran. Nietypową sceniczną przestrzeń (scenografia Tomasza Brzezińskiego), na pół boisko, na pół parkiet z kilkoma telewizorami, wyznaczają cztery mikrofony (aktorzy nie tylko do nich pokrzykują, ale też często je potrącają). Poza tym zdezelowana wersalka, wysłużone fotele, kupione na wyprzedażach kostiumy – podobnie jak w przypadku bohaterów – ich najlepszy czas dawno minął. Udanym realizacyjnym zabiegiem jest film – kpina reżysera z popularnych paradokumentów. Program "Sekrety" w TV Prawda odsłania życie białostockiej rodziny (absurdalny finał). Telenowela, teatr – ich zderzenie uwypukla dramat rodziny Lomanów. Ważną rolę pełni też muzyka Dawida Dąbrowskiego – czasem niepokojąca, czasem hipnotyczna. Kulminacyjny moment to szaleńczy taniec do "It's a sin" Pet Shop Boys – dramatyczna reakcja na stratę pracy przez Willy’ego. Czy to jeszcze Miller, czy już Vedral? Choć oglądamy problemy polskiej rodziny, sztuka nie traci uniwersalnego charakteru. Reżyser wyjął bowiem z amerykańskiego oryginału to, co najważniejsze. Ludzki upadek, brak perspektyw i marzenia, które umierają. W błyskotliwy, odważny sposób Iwo Vedral mówi to, co chciał przecież powiedzieć Arthur Miller. I jest w tym nie tylko przekonujący, ale i odkrywczy, a nawet inspirujący. Najbliższe spektakle 17 i 18 maja. Repertuar Teatru Dramatycznego
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl
Sport 13:46
Sport 11:56
Biznes 09:00
Aktualności 2025.10.24 18:40
Drogówka 2025.10.24 16:40
Sport 2025.10.24 14:51
Aktualności 2025.10.24 14:40
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji