Zaledwie dwie rundy trwał pojedynek pomiędzy Krzysztofem Zimnochem (22-1-1, 15 KO) a Michaelem Grantem (48-7, 36 KO). Amerykanin - który niemal 20 lat temu wygrał z Andrzejem Gołotą, a także w 2010 r. uległ Tomaszowi Adamkowi - w starciu z białostoczaninem był tylko tłem pięściarza z przeszłości. Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej już w pierwszej rundzie miał problemy, ale wtedy zdołał jeszcze uchronić się przed serią ciosów w wykonaniu Zimnocha.
W kolejnej części pojedynku bokser zza oceanu nie potrafił już jednak ustać na nogach i dwukrotnie został posłany na deski. Drugi upadek zakończył się odliczaniem, po którym Polak mógł unieść ręce w geście triumfu.
Dla Zimnocha była to już druga walka w tym roku. W pierwszej - stoczonej w lutym - pięściarz z kraju nad Wisłą pokonał Mika Mollo.
Swój pojedynek na Legionowo Boxing Night wygrał również Kamil Szeremeta (16-0, 2 KO), który przez 8 rund systematycznie obijał Sebastiana Skrzypczyńskiego (12-15-2, 5 KO) i jednogłośnie - na punkty - został wybrany zwycięzcą.
Starcie to mogło się zakończyć dużo wcześniej, gdyż już w pierwszej rundzie Skrzypczyński wylądował na deskach.
Walka z rodakiem była dla Szeremety prawdopodobnie ostatnim przetarciem przed rywalizacją o pas EBU.
rafal.zuk@bialystokonline.pl