Black Hawk lądował na stadionie w Białymstoku. Transportował serce

2022.01.13 11:12
W środę (12.01) z płyty Stadionu Lekkoatletycznego przy ul. Zwierzynieckiej w Białymstoku wystartował policyjny śmigłowiec Black Hawk, który przewiózł do Trójmiasta serce do przeszczepu.
Black Hawk lądował na stadionie w Białymstoku. Transportował serce
Fot: miejskoaktywni

"Policyjny black Hawk na murawie stadionu BOSiR-u przy ul. 11-listopada? To nie ćwiczenia, ani akcja... Dzięki pomocy pilotów udało się przetransportować serce do przeszczepu z Białegostoku do Gdańska" - napisał na Twitterze Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku.

W środę na płycie Stadionu lekkoatletycznego wylądował policyjny śmigłowiec. Załoga S-70i BlackHawk w składzie: dwóch pilotów Marcin Gwizdowski i Adrian Stefanowski oraz crew chief Andrzej Sowiński i mechanik obsługi Wiktor Kruk wystartowała z lądowiska przy szpitalu około 11.00. Wcześniej zespół transplantacyjny z Gdańska przyjechał tu drogą lądową, by pobrać organ i następnie przetransportować go na pokładzie policyjnego śmigłowca do szpitala na Pomorzu. Serce przewożone było w specjalnej walizce pod czujnym okiem dwóch kardiochirurgów i pielęgniarki.

- Tym razem ani pogoda ani żadne inne okoliczności nie utrudniały zadania. Lot wykonywany był, jak zawsze podczas tego rodzaju transportów, na hasło GARDA, czyli z pierwszeństwem w powietrzu. Pokonanie ponad 400 kilometrów drogą lądową zajęłoby około 5 godzin. Śmigłowiec pokonał trasę w niecałe 1,5 h godziny. Kilka minut później organ do przeszczepu był już dostarczony na salę operacyjną. Trzymamy kciuki, by pacjent, dla którego transportowaliśmy serce, dalej cieszył się życiem - mówi dowódca załogi Marcin Gwizdowski.

Jak podało Radio Białystok, serce pochodzi od kobiety, która zmarła w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Śniadeckiego w Białymstoku. Wcześniej miała deklarować, że chce po śmierci, by jej narządy były oddane do transplantacji. Serce miało trafić do młodego mężczyzny, który pilnie oczekiwał przeszczepu.

W przypadku przeszczepów narządów kluczową rolę ogrywa czas. Często lekarze mają zaledwie kilka godzin na to, by przetransportować narząd i przeprowadzić skomplikowaną operację.

- Dzięki pomocy policyjnych lotników serce dla młodego pacjenta, który od miesiąca był na mechanicznym wsparciu krążenia, dostarczono na czas. A ten biegnie zawsze w takich przypadkach nieubłaganie szybko. Lekarze mają zaledwie 4 h na wykonanie całej procedury przeszczepu serca od chwili pobrania do chwili wszczepienia. Na transport pozostaje więc naprawdę niewiele czasu, maksymalnie 2,5h. Każde opóźnienie może przekreślić szanse powodzenia operacji. A każda dodatkowa minuta, którą dostaje zespół transplantologów, zwiększa szanse na szybki powrót pacjenta do zdrowia. To prawdziwa walka z czasem. O jej powodzeniu decyduje bardzo skrupulatne przygotowanie każdego etapu, w tym znalezienie dawcy i odpowiednie dopasowanie do biorcy oraz właściwe skoordynowanie działań kilkudziesięciu osób biorących udział w przedsięwzięciu, w tym: kardiochirurgów, anestezjologów, pielęgniarek oraz, jak w tym przypadku, policyjnych lotników. Dla pacjenta, dla którego jedynym ratunkiem był przeszczep, to dar pozwalający mu na drugie życie. Nic dziwnego, że nasi pacjenci wracający do zdrowia, mówią często, że czują się jakby wygrali los na loterii – mówi koordynator ds. transplantacji serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku Maciej Duda.

Od zmarłej pobrano jeszcze wątrobę, płuca, nerki i rogówkę. Trafią do pacjentów w Warszawie, Białymstoku oraz Zabrzu.

Policyjni lotnicy już dziewięć razy mieli za zadanie transportować ważny organ do przeszczepu: siedmiokrotnie do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, a raz do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl
1009 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39