POLECAMY
Dyjak jest jak prawdziwy buntownik, co to rzuca się głową naprzód, a dopiero potem podlicza bilans zysków i strat. Takie są też jego koncerty - zero taryfy ulgowej, śpiewa to, co czuje, nawet jeśli taki ekshibicjonizm sporo go kosztuje.
Sam siebie nazywa barowym grajkiem. Głos na granicy desperacji, krzyku i rozpaczy, nic sobie nie robi z takiej czy owakiej konwencji. Dyjak to Dyjak - mówią przyjaciele; facet, który żył po bandzie, pił po bandzie, aż dotarł do końca drogi. On też tak czuł. W 2008 r. na Wielkanoc przymocował do drzewa linkę holowniczą. Pogotowie stwierdziło zgon. Obudził się po kilku dniach w śpiączce, nic nie pamiętał. Nie każdemu odpowiada styl bycia Dyjaka, choć od trzech lat nie pije i walczy z nałogiem, to wciąż pozostaje sobą - i na tym polega jego niezwykły fenomen, który przyciąga koneserów dobrej muzyki. Mocnym głosem, śpiewa równie mocne utwory, w których - jak mówią sami fani - jest krew, żółć i łzy.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl
Aktualności 15:00
Biznes 14:56
Kultura i Rozrywka 14:16
Kulinaria 13:30
Aktualności 12:40
Sport 12:00
Kryminalne 10:10
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji