Miało być wielkie święto, a było bolesne lanie. Jaga - Legia 2:5

2022.10.29 19:49
16 635 osób zgromadził na trybunach stadionu miejskiego pojedynek Jagiellonii z Legią. Niestety białostoccy kibice nie wracali do swych domów w dobrych humorach, gdyż warszawska drużyna zaaplikowała gospodarzom aż 5 goli.
Miało być wielkie święto, a było bolesne lanie. Jaga - Legia 2:5
Fot: Jagiellonia Białystok

Dobre złego początki

Jagiellonia Białystok do domowej potyczki z Legią podeszła poważnie osłabiona. W sobotni (29.10) wieczór Maciej Stolarczyk nie mógł skorzystać nie tylko z usług Michała Pazdana, Pawła Olszewskiego czy Bogdana Tiru, ale także Tarasa Romanczuka, czyli kapitana Dumy Podlasia, dlatego na boisku od pierwszych minut zobaczyliśmy m.in. Mateusza Skrzypczaka oraz Martina Pospisila. Jeżeli chodzi o pozytywne informacje, to należy wspomnieć, że do zdrowia wrócił Tomasz Kupisz, lecz doświadczony zawodnik zaczął szlagierowe starcie na ławce rezerwowych.

Gwizdek oznaczający początek rywalizacji między Jagą a Legią rozbrzmiał o godz. 17.30, a po chwili sędzia Damian Sylwestrzak ponownie użył sygnału dźwiękowego i zaprosił piłkarzy na… 7-minutową przerwę. Była ona konieczna, ponieważ dym ze środków pirotechnicznych odpalonych na Ultrze dosyć mocno przysłonił boisko i należało zaczekać na to, aż widoczność się polepszy. Gdy w końcu udało się wznowić grę, pierwszą groźną akcję przeprowadziła Jagiellonia. Z dosyć ostrego kąta płaski strzał oddał Jesus Imaz, ale na posterunku był Kacper Tobiasz, dlatego wynik spotkania się nie zmienił.

Później wysoko w trybuny z dystansu huknął Carlitos, po czym stadion przy Słonecznej eksplodował, bo z 15. metra potężnie - a co najważniejsze celnie - uderzył Marc Gual, dzięki czemu Jagiellonia Białystok już w 16. minucie znalazła się na prowadzeniu. Asystę przy tym trafieniu, zgrywając piłkę głową, zaliczył Fedor Cernych.

W kolejnym fragmencie rywalizacji nieco odważniej do przodu ruszyła Legia, ale ataki stołecznej drużyny do pewnego momentu nie sprawiały defensywie gospodarzy żadnych problemów. Żółto-Czerwoni widząc, że przeciwnik wcale taki potężny nie jest, szukali bramki na 2:0. Na strzał z woleja z okolic 25. metra, po którym piłka trafiła wprost w Tobiasza, zdecydował się Nene, a następnie szybkiej kontry nie był w stanie odpowiednio wykończyć Gual.

Duma Podlasia miała w zasadzie wszystko pod kontrolą, ale chwila nieuwagi sprawiła, że goście w kilkadziesiąt sekund wyszli ze stanu 1:0 na 1:2. Najpierw do siatki białostoczan trafił z dystansu Josue (lepiej w tej sytuacji mógł zachować się Alomerović), a po chwili zabójczy cios zadał Filip Mladenović, który na 12. metrze dostał "ciasteczko" od Wszołka. Warto zaznaczyć, że w obu przypadkach futbolówka, zanim wpadła do bramki, odbiła się od prawego słupka.

Po szybkim wypuszczeniu z rąk korzystnego rezultatu zawodnicy Jagiellonii nie załamali się. Białostoczanie szukali swoich szans, bo do uderzenia doszedł m.in. Fedor Cernych, ale i Legia nie przestała angażować się w ofensywę. W 39. minucie Rosołek obił słupek, a z dobitką Carlitosa poradził sobie Zlatan Alomerović, lecz niedługo później było już 3:1 dla warszawian, bo przyjezdni fenomenalnie rozklepali w polu karnym linię obrony gospodarzy, w efekcie czego w sytuacji sam na sam z golkiperem Jagi znalazł się Josue. Legionista wybornej okazji nie zmarnował, przez co gospodarze zeszli na przerwę, przegrywając różnicą aż 2 bramek.

Strzelali przed przerwą, strzelali i po niej

W pierwszej połowie Jagiellończycy, nawet w trudniejszych momentach, walczyli i w drugiej części meczu było podobnie. Niestety pozytywnego efektu to nie dało. Już w 47. minucie podopieczni Macieja Stolarczyka nie upilnowali na 5. metrze Maika Nawrockiego, który strzałem głową podwyższył wynik na 4:1, a niedługo później sytuacja Dumy Podlasia mogła być jeszcze gorsza, gdyż sędzia Sylwestrzak podyktował jedenastkę. Na szczęście po chwili interweniował VAR i arbiter cofnął swą decyzję, lecz nie zmienia to faktu, że w natarciu był zespół ze stolicy kraju. W 55. minucie białostoczanie w końcu odpowiedzieli, bo futbolówkę do bramki Legii, po prostopadłym podaniu od Guala, skierował Jesus Imaz, jednak sędziowie, całkiem słusznie, wskazali pozycję spaloną Hiszpana i Jaga wciąż przegrywała przy Słonecznej aż 1:4.

Co działo się w dalszej fazie meczu? Strzał dający warszawianom korner oddał Carlitos, po główce Nawrockiego piłka zatrzymała się na poprzeczce, a potem niecelnie główkował jeszcze Kharatin. Wszystko to miało miejsce na przestrzeni kilkudziesięciu sekund, co doskonale pokazuje, że w sobotni wieczór to goście dyktowali warunki gry.

Mimo tego, że na murawie rządziła Legia, to Jaga również miała lepsze momenty. Mowa tu chociażby o minucie numer 69, kiedy to przed wyborną szansą na gola stanął Jesus Imaz. Niestety snajper Dumy Podlasia z 3. metra fatalnie przestrzelił, a niedługo później było już 1:5, gdyż piłkę do "pustaka" zapakował Josue. Portugalczyk zdobył tym samym hat-tricka, a Jaga znalazła się na kolanach. Ostatecznie w szlagierowym pojedynku padł wynik 2:5, gdyż z ostrego kąta futbolówkę między nogami Tobiasza zmieścił jeszcze w 77. minucie młodziutki Mateusz Kowalski.

Sobotnie rozstrzygnięcie oznacza, że świetna passa Jagiellonii w domowych meczach z Legią przeszła do historii. Żółto-Czerwoni nie przegrali przy Słonecznej z warszawską ekipą od sezonu 2016/2017 (2 triumfy i 7 remisów), ale gdy już stołeczny klub po wielu latach niepowodzeń w końcu zwyciężył na Podlasiu, to zrobił to w sposób niezwykle efektowny.

Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:5 (1:3)
Bramki: Marc Gual 16, Mateusz Kowalski 77 - Josue 28, 40, 72, Filip Mladenović 30, Maik Nawrocki 47

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl (66' Tomasz Kupisz), Mateusz Skrzypczak, Israel Puerto (46' Miłosz Matysik), Bojan Nastić, Jakub Lewicki - Jesus Imaz, Martin Pospisil (46' Oliwier Wojciechowski), Nene, Fedor Cernych (66' Mateusz Kowalski) - Marc Gual

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk (46' Igor Kharatin), Maik Nawrocki - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Josue, Bartosz Kapustka (66' Patryk Sokołowski), Filip Mladenović (84' Yuri Ribeiro) - Maciej Rosołek (65' Blaz Kramer), Carlitos (84' Robert Pich)

Żółte kartki: Israel Puerto, Martin Pospisil, Fedor Cernych, Miłosz Matysik, Nene, Oliwier Wojciechowski, Marc Gual (Jagiellonia Białystok) oraz Filip Mladenović (Legia Warszawa)

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

1002 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39