POLECAMY
Nic nam też nie broni nagle w połowie roku wykonać sobie całkiem inną listę albo nawet dwie – i zacząć od nowa.
Jest. Długo wyczekiwany, wypatrywany, nowy, ładny Rok 2017. Przywitany na hucznych libacjach, często okupiony wielkim bólem głowy "w dniu następnym". Staroindiańskim zwyczajem ludzkość wraz z nadejściem nowego rozdania na najbliższe 365 dni planuje zmienić swoje życie, układając postanowienia. Oczywiście, jak co roku, nikt ich nie dotrzyma – a statystycznie 1 na 10 wytrwa miesiąc–dwa w noworocznym duchu. Pozostali zapomną o postanowieniach szybciej niż o noworocznym kacu. Listę postanowień przygotowuje statystycznie co drugi białostoczanin. Co piąty – rzeczywiście ma szczerą intencję je zrealizować. Na koniec stycznia już tylko co dziesiąty przyznaje się do swojej listy, a jedynie mniej niż 5% mieszkańców kolejnego szampana odpala z satysfakcją, że nie dali plamy. Najwięcej ludzi podobno postanawia schudnąć. Może wynika to z faktu że od Świąt Bożego Narodzenia jesteśmy chronicznie przejedzeni i mamy poczucie, że brzuchy zaczynają żyć własnym życiem i za chwilę zdominują świat. Sylwestrowa noc jest świadkiem wielkich wyznań o rzucaniu palenia, zmianie pracy, unikaniu fast-foodów, czytaniu książek. Najfajniejsze są te postanowienia, które dotyczą sprawności fizycznej: "będę biegał codziennie" już w połowie stycznia zamienia się na "będę biegać raz w tygodniu", a tydzień później "będę chodził na spacery". Gdzieś w lutym zostaje już tylko "będę chodził" – co doskonale zawiera się w codziennym dojściu z domu do samochodu. I z dyńki. A jak u Was? Które postanowienie właśnie przechodzi do historii jako niezrealizowane w 2017? Z drugiej strony: Spójrzmy prawdzie w oczy. Przecież tu wcale nie chodzi o sumienną realizację kolejnych postanowień i frustrację związaną z konsekwentnym zawalaniem punktów z listy na następny rok. Jest taki przełomowy moment, gdzie podejmujemy próby – i dobrze. Jedno wyjdzie, inne słabiej, ale to nie znaczy, że jesteśmy do bani. To nasza prywatna lista postanowień, życzeń i obietnic i mamy pełne prawo dokonywać bezpłatnych aktualizacji. Tak czy nie? Nic nam też nie broni nagle w połowie roku wykonać sobie całkiem inną listę albo nawet dwie – i zacząć od nowa. Z okazji urodzin albo Światowego Dnia Bez Stanika. Każdy dzień przecież jest takim Sylwestrem – bo następny będzie za rok. Przestrzegam przed zamartwianiem się z powodu zawalania własnych postanowień. Nie wyszło Ci? Nie jesteś sam czy sama. Cała masa imprezujących z Tobą w Sylwestra, wszyscy sąsiedzi, rodzina, koleżanki z pracy, nauczyciele z gimnazjum i instruktor fitness – oni wszyscy też zawalą. Nic to. Powstań i zrób imprezę sylwestrową, nawet w sierpniu. Zrób kolejną listę i do roboty. I tak co miesiąc. Jakże piękniejszy byłby świat, gdybyśmy co parę tygodni przeżywali fajerwerki i życzyli sobie dotrzymania noworocznych postanowień. Ja schudnę dziesięć kilo w tym roku. To znaczy, chyba schudnę. Chciałbym. A zresztą... się zobaczy.
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl
Sport 08:30
Kultura i Rozrywka 08:10
Aktualności 08:00
Biznes 07:50
Aktualności 2025.10.16 17:40
Praca 2025.10.16 15:49
Zdrowie 2025.10.16 15:28
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji