POLECAMY
Policjanci mieli przeprowadzić standardowe pomiary prędkości. Nagle pojazdy zaczęły zwalniać, a "radar" wskazywał maksymalnie 4 km/h. Policjanci ruszyli w miejsce, gdzie zatrzymywały się pojazdy. Szybko się okazało, że po jezdni chodziła kacza rodzinka.
Policjanci z białostockiej drogówki, którzy kontrolowali prędkość na al. Niepodległości zauważyli, że jadące w obu kierunkach pojazdy nagle zaczynają zatrzymywać się pod wiaduktem. Zaniepokojeni tym niecodziennym zjawiskiem mundurowi postanowili sprawdzić, co się dzieje. Kiedy dotarli na miejsce, dostrzegli kaczkę, która spacerowała po jezdni wraz z pięcioma kaczątkami. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy kaczka nagle odleciała, zostawiając swoje pisklęta same na jezdni. Policjanci i kierowcy zdali sobie sprawę, że muszą działać szybko, aby zapewnić bezpieczeństwo kaczątkom. Razem rozpoczęli łapać maleńkie stworzenia. Po chwili trudnej pracy, udało im się schwytać wszystkie kaczątka, które bezpiecznie znalazły się w radiowozie. Mundurowi zdecydowali, że nie mogą zostawić małych kaczek samych. Zauważyli, w którą stronę odleciała kacza mama, i postanowili pojechać w jej kierunku. Kiedy dotarli na miejsce, dostrzegli kaczkę czekającą na swoje maluchy. Wypuścili kaczątka na ziemię, a one beztrosko pobiegły w stronę swojej matki. Szybka reakcja policjantów i współpraca z kierowcami doprowadziły do szczęśliwego zakończenia dla kaczek i ich matki.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl
Sport 13:46
Sport 11:56
Biznes 09:00
Aktualności 2025.10.24 18:40
Drogówka 2025.10.24 16:40
Sport 2025.10.24 14:51
Aktualności 2025.10.24 14:40
Masz ciekawy temat?
Wiesz, że zdarzyło się coś interesującego w Białymstoku lub okolicy? Chcesz abyśmy o czymś napisali?
Napisz do nas
Więcej informacji