Oddać plac mieszkańcom i sztuce
We wtorek (10.10) w auli wydziałów filologicznego i historyczno-socjologicznego UwB odbyła się debata poświęcona zagospodarowaniu placu NZS. Dodajmy, że kolejna: Plac NZS dla ludzi. Debata nad zagospodarowaniem centralnego punktu miasta.
Tym razem głównym tematem była koncepcja samych pomysłodawców podjęcia dyskusji, czyli "Inicjatywy Plac NZS". Ich idea jest prosta i wpisuje się w trendy, które obecnie panują w dużych miastach, żeby centrum oddawać mieszkańcom.
- Chcemy przywracać ten plac mieszkańcom etapowo. Nasz pomysł jest taki, żeby na tym placu i w jego okolicach na zawsze pozostała wolna myśl uniwersytecka – miejsce bez barier. Naszym zdaniem najlepiej odda to miejsce sztuki i kultury. My chcemy uczynić z niego miejsce spotkań mieszkańców do dzielenia się tym, co nasze miasto i nie tylko niesie w zakresie sztuki - mówi Janusz Żabiuk z "Inicjatywy Plac NZS"
W następnym roku ma odbyć się kilka spotkań, podobnych do tego, które miało miejsce w sierpniu, gdy zorganizowano na placu NZS coś w rodzaju pikniku. Te przyszłoroczne spotkania mają mieć tematykę muzyczną, teatralną, malarską, czy być poświęcone muralom.
- Sztuka jest pochowana w różnych miejscach i człowiek by chętnie poszedł coś zobaczyć, ale często nie ma czasu. My chcemy, żeby na placu NZS człowiek się o sztukę po prostu "potknął" i się zastanowił. Chcemy mieszkańców w tym miejscu zatrzymać - dodaje Janusz Żabiuk.
Dobra koncepcja whisky warta
Szczegółową koncepcję placu przedstawiła Anna Jankowska, studentka 5 roku architektury na Politechnice Białostockiej, która wygrała konkurs zorganizowany przez "Inicjatywę Plac NZS". Podczas poprzedniej debaty o przyszłości tego miejsca, korespondencyjnie odezwał się były działacz NZS, na co dzień mieszkający w Szkocji Wojciech Zawadzki, który obiecał, że dla autora najciekawszego pomysłu na zagospodarowanie placu, zostanie przekazana butelka dobrej szkockiej whisky. Tą osobą okazała się wspomniana Anna Jankowska.
Co do jej koncepcji, to wykorzystuje ona pomysł chyba najbardziej popularny, czyli połączenie placu z "Domem Partii". Od strony budynku miałoby się pojawić amfiteatralne zejście, a poza tym scena i zadaszony pawilon, który mógłby zostać wykorzystany dla różnego rodzaju wystaw, ale też jako strefa gastro. Na jego środku natomiast miałaby stanąć instalacja w kształcie drzewa, które, zdaniem autorki, obecne jest w każdej dziedzinie życia i każdemu dobrze się kojarzy.
Co na to magistrat?
Zmiany na placu oczywiście łączyłyby się ze zmianą organizacji ruchu. Miasto, które od początku popierało inicjatywę, żeby to miejsce ożywić, jednocześnie przypominało, że jest to ważny węzeł komunikacyjny, którego po prostu nie można całkowicie zamknąć dla ruchu kołowego. Z wypowiedzi przedstawicieli magistratu wynika jednak, że są gotowi na zmiany.
- W sierpniu udało się częściowo ograniczyć ruch na placu NZS (podczas pikniku – red.) i mamy takie doświadczenia z tego, że nie było żadnej katastrofy. Ruch się odbywał, a na placu mogły zaistnieć pewne wydarzenia kulturalne. Zawsze tego typu decyzje są trudne – mówi zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz, który przypomniał, że przed zamknięciem Rynku Kościuszki dla samochodów też było wiele głosów sprzeciwu, a pomysł się udał.
Co na to PiS?
W ciągu kilku tygodni powinny rozpocząć się ogólnomiejskie konsultacje społeczne, w których głos w sprawie placu NZS będą mogli zabrać wszyscy mieszkańcy. Trzeba jednak pamiętać, że ciągle pozostaje kwestia pomnika Lecha Kaczyńskiego, którego postawienie w tym miejscu zatwierdzili radni, głosami klubu PiS. Póki co nie wzięli oni udziału w żadnym wydarzeniu organizowanym przez Inicjatywę Plac NZS, a byli także przeciwni konsultacjom ws. tego, czy Białostoczanie chcą pomnika byłego prezydenta. Włodarze miasta podchodzą jednak do tego tematu ze spokojem.
- Ja nie widziałem jeszcze żadnej koncepcji, która zlokalizowałaby pomnik w tym miejscu. Jest tylko uchwała rady miasta, ale ona może być zmieniona. Mam nadzieję, że wśród radnych PiS-u dojdzie do refleksji, że to nie jest dobre miejsce na pomnika Lecha Kaczyńskiego. Choćby przez skalę tego placu, bo ten pomnik musiałby mieć bardzo duży wymiar, być wręcz monumentalny, żeby zaistnieć w tej przestrzeni – mówi Zbigniew Nikitorowicz.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl